Momentum, czyli impet – tego w amerykańskich kampaniach wyborczych szukają wszyscy. Bez tego nie ma co liczyć na sukces. Teraz PiS bardzo potrzebuje politycznego impetu, który może przynieść wizyta Donalda Trumpa w Polsce. Zwłaszcza że chwila w kampanii parlamentarnej jest szczególna. Startuje jej finalny etap, ale jednocześnie PiS w ostatnich tygodniach bardziej będzie musiał się bronić, niż nadawać ton. Ostatnie dni, wizyta Donalda Trumpa i konwencja programowa 7 września mają to zmienić. Chemia i „efekt synergii" między politykami obozu władzy a prezydentem USA była podkreślana już wcześniej. Teraz ma bezpośrednio zadziałać przed najważniejszymi od lat wyborami. Taki przynajmniej jest plan. Bo Donald Trump wielokrotnie pokazał, że jest politykiem nieprzewidywalnym.
Kompetencje międzynarodowe
„Potrafimy rządzić" – między innymi w ten sposób PiS, w tym lider partii Jarosław Kaczyński, tłumaczy, w jaki sposób udało się jednocześnie dokonać w ostatnich latach dużych transferów społecznych i przygotować projekt zrównoważonego budżetu. W takie tony Kaczyński uderzał na przykład w trakcie lokalnej konwencji w środę w Sieradzu. Przede wszystkim w kontekście uszczelnienia systemu ściągania podatku VAT. W retoryce PiS jest to główny przykład tego, co potrafi zrobić obóz rządzący, a czego nie potrafi Platforma.
Jednocześnie PiS potrzebuje politycznego argumentu, że jest równie skuteczny w sferze międzynarodowej, co w krajowej. Opozycja od 2015 roku podkreśla, że Polska jest na arenie międzynarodowej nieskuteczna, izolowana i w porównaniu z rządami PO–PSL nic poważnego nie jest w stanie „załatwić".
Liczne wizyty, rozmowy, spotkania z prezydentem USA mają to zapewnić. Zwłaszcza ta obecna, podczas której – jak informowała WP.pl i o czym można usłyszeć w kuluarach – Trump zapowie konkretną ścieżkę zniesienia wiz do USA dla Polaków. – Poparcie i uznanie dla USA w Polsce są tak silne, że argumenty opozycji stracą swoją moc – przewiduje jeden z naszych wysokich szczeblem rozmówców z PiS. Partia rządząca ma w kampanii poza Trumpem używać argumentów o skuteczności swojej polityki na arenie międzynarodowej, wskazując np. na uzyskanie przez Polskę teki komisarza ds. rolnictwa czy słowa szefa MSZ Niemiec Heiko Maasa, że Polska powinna być częścią europejskiego przywództwa.
Polacy jednak ostrożni
Wyniki badania IBRiS dla „Rzeczpospolitej", z 23-24 sierpnia, pokazują, że Polacy ostrożnie podchodzą do znaczenia wizyty prezydenta Trumpa przed jej rozpoczęciem.