Najsłynniejsi reżyserzy pokazują filmy w Cannes, Wenecji, Berlinie. Ale festiwal w Karlowych Warach znalazł swoje miejsce wśród ważnych imprez świata.
Ludzie odpowiedzialni za jego program szukają ciekawych obrazów w różnych częściach globu, przede wszystkim jednak skupiają się na tym, co się dzieje w kinie Europy Wschodniej i Środkowej. I znajdują tu mocne filmy, jak nagrodzony Kryształowym Globem „I Do Not Care if We Go Down in History as Barbarians" („Nie przejmuję się tym, czy przejdziemy do historii jako barbarzyńcy").
Romscy niewolnicy
– Człowiek ma zdrową psychikę, jeśli wie, skąd pochodzi, w jakim miejscu jest i dokąd zmierza – mówi twórca filmu Radu Jude. – To zdanie odnosi się również do społeczeństw. Moi rodacy zamiatają trudne chwile swojej historii pod dywan, nie chcą mieć poczucia winy. Ale rumuńskie społeczeństwo nie będzie zdrowe, dopóki uczciwie nie rozliczy się z przeszłością.
Czytaj także: Artyści nie mogą być kukiełkami propagandy
Jude próbuje to robić. W roku 2015 pokazał znakomity „Aferim!", w którym odsłonił epizod handlu romskimi niewolnikami na dawnych ziemiach rumuńskich. Czarno-biała konwencja sprawiała, że film o niesprawiedliwości, korupcji, spychaniu na margines mniejszości oglądało się jak stary sztych. A mimo to „Aferim!" był bardzo współczesny.