Według władz Arabii Saudyjskiej liczba zgonów w wyniku zakażenia nowym wirusem sięgnęła już w tym kraju 38.

MERS — Middle East respiratory syndrome — objawia się wysoką gorączką, kaszlem i niewydolnością oddechową. W sumie od momentu zidentyfikowania nowego chorobotwórczego koronawirusa rok temu w Arabii Saudyjskiej zarejestrowano już 65 przypadków zachorowań. Na całym świecie z powodu tej choroby zmarło ponad 40 osób. Śmiertelność szacowana jest na ponad 50 proc.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) na razie uspokaja — to nie jest epidemia. Jednak Keiji Fukuda, ekspert WHO ds. grypy przyznał, że organizacja powołała specjalny komitet, którego zadaniem jest błyskawiczne reagowanie, jeżeli zachorowania na MERS przybiorą niebezpieczne dla całej populacji rozmiary. - Chcemy działać tak szybko, jak to tylko możliwe — mówi Fukuda agencji Reuters. — W przyszłości, kiedy dojdzie do wybuchu epidemii będziemy mieli komisję ekspertów, którzy nie będą musieli przechodzić wszystkich spraw administracyjnych od początku. Wcześniej taką komisję specjalistów powołano w odpowiedzi na pojawienie się wirusa grypy H1N1.

Niepokój ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia budzi możliwość rozniesienia się wirusa powodującego MERS w krajach arabskich. Rozpoczynający się właśnie ramadan to dla muzułmanów miesiąc postu. W świecie islamu często ten właśnie czas wierni wybierają na pielgrzymkę do Mekki (tzw. umra). A to oznacza miliony ludzi pielgrzymujących do miasta w zachodniej części Arabii Saudyjskiej. Jeszcze groźniejsza sytuacja będzie miała miejsce za kilka miesięcy, gdy wyznawcy islamu ruszą na pielgrzymkę hadżdż, która gromadzi co roku w jednym miejscu miliony muzułmanów. WHO zasugerowała, aby kraje zagrożone MERS rozważyły wprowadzenie czasowych ograniczeń w organizacji masowych wydarzeń. Nie zdecydowano się jednak na rekomendację ograniczenia podróżowania.