Antropolodzy i archeolodzy od wielu lat dyskutują na temat sposobu zasiedlenia kontynentu amerykańskiego, kiedy miało to miejsce i jaką drogą. Najstarsze ślady bytowania człowieka odkryte przez archeologów w Ameryce pochodzą mniej więcej sprzed 15 tys. lat.
Dotychczas najwięcej uczonych podzielało pogląd o przybyciu pierwszych ludzi z Azji, pieszo, przez wąski korytarz, jaki utworzył się po ustąpieniu gigantycznych czasz lodowych pokrywających obecną Kanadę i północną Syberię. Przesmyk ten miał około 1500 km długości, łączył Syberię z Alaską. Dziś jest to Cieśnina Beringa, dlatego ten prahistoryczny korytarz nazwano Beringią.
Inny scenariusz
Nakreślił go międzynarodowy zespół badaczy, o czym informuje najnowszy numer prestiżowego brytyjskiego pisma naukowego „Nature". Według tej teorii pierwsi ludzie dotarli do Nowego Świata nie 13 tys. lat temu, ale prawdopodobnie kilka tysiącleci wcześniej. I nie przez Beringię, ponieważ nie byliby w stanie przeżyć na tej drodze liczącej półtora tysiąca kilometrów. Ten marsz musiał trwać co najmniej kilkadziesiąt lat, przez ten czas coś trzeba było jeść.
Tymczasem 13 tysiącleci temu lądowy korytarz Beringia świeżo wynurzył się spod lodu, jeszcze nie zdarzyły się na nim uformować źródła pożywienia niezbędne do utrzymania przy życiu grup myśliwych i zbieraczy. Na Beringii nie było jeszcze roślinności ani zwierząt żywiących się roślinnością, nie było drewna niezbędnego dla podsycania ognisk, bez których przeżycie w surowym polodowcowym klimacie byłoby niemożliwe. Drewno było niezbędne również do wyrobu narzędzi, do oprawy noży krzemiennych, skrobaczy, oszczepów, strzał.
– Nawet jeśli suchy korytarz otworzył się ok. 13 tys. lat temu, trzeba było jeszcze wielu stuleci, aby na tym lądzie można było żyć i zwolna posuwać się w kierunku Nowego Świata, a przecież ludzie wtedy już tam byli – podkreśla kierujący zespołem prof. Eske Willerslev z Uniwersytetu w Cambridge.