Ambasador Chin w Polsce Liu Guangyuan: Chiny nie chcą walczyć, ale nie boją się walki

To jak ze złodziejem, który krzyczy: łap złodzieja, by odwrócić od siebie uwagę. Jeśli jakiś kraj wykluczy Huawei, to nie straci ta firma, ale ten kraj - mówi ambasador Chin w Polsce Liu Guangyuan.

Publikacja: 29.05.2019 21:00

Ambasador Chin w Polsce Liu Guangyuan: Chiny nie chcą walczyć, ale nie boją się walki

Foto: materiały prasowe

Ameryka nałożyła karne cła na większość chińskiego importu i blokuje Huawei, teraz do odwetu szykuje się Pekin. Szef doradców ekonomicznych Donalda Trumpa Kevin Hassett powiedział „Rzeczpospolitej”, że USA mogą nawet dążyć do wyrzucenia Chin z WTO. Cały system międzynarodowej współpracy gospodarczej może upaść?

W dzisiejszym świecie szybkie postępy globalizacji sprawiają, że interesy różnych państw w przeplatają się, szczególnie gdy idzie o handel i inwestycje. Uproszczenie procedur pozwala na osiągnięcie optymalnej alokacji zasobów oraz skutecznie przyczynia się do rozwoju poszczególnych krajów. Z tego powodu wojna handlowa nie jest korzystna dla żadnej ze stron. Stosunki między USA a Chinami to jedne z najważniejszych relacji bilateralnych na świecie. W ostatnim czasie oba nasze kraje prowadzą intensywne negocjacje dotyczące polityki handlowej. Mamy nadzieję, że strona amerykańska i chińska będą podążać w tym samym kierunku i wspólnie rozwijać relacje oparte na harmonii tak, aby zapewnić światu większą stabilność i przewidywalność. Chciałbym jednak zaznaczyć, że Chiny i Europa mają tu wspólne stanowisko i czerpią korzyści z wolnego handlu i budowania otwartej gospodarki światowej.

W wojnie handlowej nie będzie zwycięzców. Jestem przekonany, że większość ludzi na świecie jest zwolennikami globalizacji i liberalizacji handlu. Polska jest ważnym członkiem Unii, a także największym  partnerem handlowym Chin w Europie środkowo-wschodniej. Mamy nadzieję, że strona chińska ze strony polską razem dołożą wysiłków na rzecz ochrony wolnego handlu.

Prezydent Trump wskazuje jednak na gigantyczną nadwyżkę w handlu Chin z USA. Dlatego jego zdaniem wojna handlowa uderzy przede wszystkim w Chiny. Ma rację?

Nie możemy wyciągnąć wniosku, że Chiny na pewno stracą więcej niż Stany. Sukces negocjacji potrzebny jest obu stronom. Musimy szukać kompromisu, który będzie akceptowalny dla obu stron. Wojna handlowa jest wywołana przez stronę amerykańską nie przestrzegającą reguł Światowej Organizacji Handlu. Chiny nie chcą walczyć, ale też nie boją się walki. Chiny cały czas podtrzymują zasadę obopólnie korzystnej wymiany handlowej. .Drzwi negocjacji zawsze są otwarte.

Jednocześnie wszystkie wskaźniki świadczą o bardzo dużej odporności chińskiej gospodarki. W pierwszym kwartale rozwijała się w tempie 6,4 proc., 14 kwartałów z rzędu ten wzrost utrzymuje się w przedziale 6,4–6,8 proc., więcej, niż zakładały prognozy krajowe i międzynarodowe. Znacznie przyspieszył rozwój naszego przemysłu, konsumpcji, inwestycji oraz eksportu i importu. W ciągu pięciu kolejnych miesięcy z rzędu zanotowano wzrost rezerw walutowych, które są już warte 3,09 bilionów dolarów.

Chiny rozwijają się dynamicznie i nie odczuwają zbytnio skutków konfliktu handlowego z USA. Ale wiele przedsiębiorstw państwowych jest niewydolnych i zadłużonych, a sektor bankowy jest w rękach państwa. Czy widać jakieś zagrożenia?

Od 20 lat słyszymy wciąż o mającej nastąpić zapaści chińskiej gospodarki. Osoby, które to głoszą, muszą być skonfundowane tym, że się to nie sprawdza. Dlaczego o tym wciąż się mówi? Bo to zgodne ze stereotypem niektórych ludzi. Od 40 lat mamy bardzo stabilną dynamikę rozwoju, co świadczy o witalności i odporności gospodarki. Oczywiście nie możemy wykluczyć problemów – nie ma takiej gospodarki na świecie, która na swojej drodze rozwoju ich nie miała. To nie byłoby zgodne z dialektyką materialistyczną. W ostatnich latach rząd wspiera transformację gospodarki z szybkiego rozwoju na rozwój wysokiej jakości, co jeszcze zwiększy naszą odporność. Mamy też odpowiednie instrumenty oraz bogate doświadczenie w kształtowaniu stosunków ekonomicznych w kraju. Jesteśmy więc pełni wiary w dalszy szybki rozwój.

Konflikt z USA ma też wymiar strategiczny. Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Baracka Obamy, generał James Jones, powiedział „Rzeczpospolitej”, że Chiny stały się największym przeciwnikiem Ameryki. Polska jest zaś najbardziej proamerykańskim krajem Europy. Do jakiego stopnia ogranicza to współpracę polsko–chińską?

Ten pogląd jest podzielany tylko przez pewną grupę Amerykanów. Nie odzwierciedla jednak stanowiska całego kraju. Świat staje się wielobiegunowy, nieustannie postępuje globalizacja gospodarcza, przeplatając losy wszystkich krajów. Pojęcie gry o sumie zerowej, konfrontacji i konfliktu nie przystają do współczesnego świata. Proponowana przez Chiny idea wspólnoty ludzkiego losu wpisuje się w potrzeby współczesnego świata, dążenia do pokoju i rozwoju, ucieleśniając zasadę otwartości, inkluzywności oraz wzajemnie korzystnej współpracy. Chiny od zawsze prowadzą niezależną i pokojową politykę zagraniczną oraz dbają o rozwój relacji ze wszystkimi państwami, w tym z Polską. Działają w oparciu o zasady wzajemnego szacunku oraz równego traktowania. Prawdziwe niebezpieczeństwo pochodzi ze strony krajów propagujących teorię chińskiego zagrożenia. Chiny nigdy nie stanowiły zaś jakiegokolwiek zagrożenia dla bezpieczeństwa Europy, a tym bardziej Polski. Polska cieszy się długą tradycją umiłowania wolności, niezależności, suwerenności, a także integralności terytorialnej. Wierzę, że będzie postępować zgodnie ze swoim żywotnym i długofalowym interesem i nadal prowadzić niezależną, stabilną i aktywną politykę względem Chin, tak, aby nasze relacje nie poddały się zakłóceniom z zewnątrz. W ciągu 70 lat, jakie minęły od nawiązania polsko-chińskich stosunków dyplomatycznych, przebyliśmy razem długą i trudną drogę. Jak pisał Stanisław Jerzy Lec, trzeba wielu lat, by znaleźć przyjaciela, ale wystarczy chwila, by go stracić. Choć nasze kraje różnią się pod względem systemu politycznego, kultury a nawet wielkości, nigdy nie doszło między nami do konfliktu, a obecnie nie istnieje między nami żadna zasadnicza różnica interesów. Powinniśmy, jako równorzędni, szanujący się wzajemnie partnerzy, rozwijać stosunki chińsko-polskie w zgodzie z wolą oraz długofalowym interesem obu narodów. Nasze relacje wciąż znajdują się w fazie rozwoju, istnieje olbrzymi potencjał w poszerzeniu pola współpracy, który powinniśmy odkrywać i wykorzystywać. 

Obok Ameryki Polska ma jednak drugiego, bardzo ważnego partnera: Niemcy. Nasz kraj dostarcza do nich wiele komponentów, które są potem eksportowane do Chin jak gotowe towary, w tym samochody. Globalna wojna handlowa może to zniweczyć?

Wojna handlowa między USA i Chinami byłaby niekorzystna dla koniunktury światowej. Ale na razie nie ma sygnałów pokazujących, że  już wpływa na relacje handlowe między Chinami a Polską czy Chinami i Niemcami. W ub. roku wartość obrotów między Chinami i Niemcami wyniosła 200 mld euro. Ten handel jest bardzo zrównoważony. Wiadomo, że wyprodukowane w Polsce podzespoły motoryzacyjne trafią do fabryk w Niemczech, skąd są eksportowane na rynek chiński. W podobny sposób do Chin trafiają też inne komponenty z Polski. Jednak  cały czas powinniśmy działać na rzecz bezpośredniego eksportu tych produktów z Polski do Chin! W ub. roku łączna wartość towarów konsumenckich na naszym rynku wyniosła 5 bln dol., w tym 2 bln pochodzą z zagranicy. Oczywiście jesteśmy otwarci dla wszystkich przedsiębiorstw zagranicznych, które chcą zainwestować w Chinach albo sprzedać tu swoje produkty.

Bardzo bym chciał, aby polskie firmy znajdowały swoje miejsce w Chinach. Staram się o to, od kiedy w marcu ub. roku objąłem stanowisko ambasadora Chin w Polsce. Od tego momentu cały czas angażuję się na rzecz zwiększenia polskiego eksportu do Chin. Dążymy do bardziej zrównoważonego handlu miedzy naszymi krajami przy jednoczesnym jego dynamicznym rozwoju. Już widać, że polskie jabłka, produkty mleczne, drób są w sprzedaży na chińskim rynku. W listopadzie ub. roku w Szanghaju odbyło się pierwsze EXPO importowe. Wielokrotnie konsultujemy z PAIH, w jaki sposób zachęcić więcej polskich firm do udziału w tych targach. Po licznych, niestrudzonych staraniach w końcu 82 polskie przedsiębiorstwa wzięły w nich udział i osiągnęły bardzo dużo sukcesów. Podpisano wiele umów z partnerami chińskimi. W szczególności udało się wypromować polskie słodycze. Jednak w Polsce dominują firmy małej i średniej wielkości, które tradycyjnie koncentrują się na rynku europejskim. Musimy pomóc im zdobywać wiedzę o rynkach spoza Europy, w tym chińskim. Do tego potrzebne są wspólne wysiłki ze strony instytucji publicznych, rządu, stowarzyszeń branżowych, aby zorganizować jak najwięcej wyjazdów na targi w Chinach. Strona polska również musi tu jak najmocniej promować swoje produkty wysokiej jakości. Od początku mojej kadencji dużo czasu poświęcam na konsultacje z przedstawicielami ministerstwa gospodarki i  PAIH. Rozmawiamy o powodach  nierównowagi naszego handlu. Jednym z powodów jest to, że mamy inne struktury przemysłu. Ale jestem przekonany, że wiele polskich produktów może się cieszyć popularnością na chińskim rynku pod warunkiem odpowiedniej ich promocji. Chińscy importerzy muszą dowiedzieć się o polskich atutach.

Władze polskie od lat starają się doprowadzić do większej równowagi w handlu. Może jednak polscy przedsiębiorcy po prostu nie rozumieją Chin, różnice mentalne są tu zbyt duże? I do tego dochodzą formalne bariery na chińskim rynku.

Strona polska nie dokłada wystarczających wysiłków, aby promować polskie produkty do wejścia na chiński rynek. Chińczycy dobrze znają bohaterów polskiej historii - Fryderyka Chopina, Marię Skłodowską-Curie, Mikołaja Kopernika. Ale o polskich produktach poza bursztynem i jabłkami wiedzą niewiele. Dlaczego? Mamy w Chinach takie przysłowie: szkoda czasu na rozmowy, tylko działania przynoszą efekty. Mamy więc nadzieję, że polskie organizacje branżowe poświęcą więcej czasu na wspieranie polskich przedsiębiorstw. Zaproponowałem stronie polskiej, że ambasada stworzy platformę roboczą razem z polskimi rządowymi agencjami, która pozwoli polskim firmom w każdej chwili uzyskać wsparcie.  

Symbolem starcia USA z Chinami na rynku nowych technologii stała się sprawa Huawei i budowa sieci 5G. Podnosi się kwestie bezpieczeństwa. Wiadomo, że we współczesnym świecie mocarstwa podsłuchują się wzajemnie. Dlaczego Polska miałaby się zgodzić, aby sieć 5G budowała firma z Chin?

Niektóre kraje dyskryminują nasze firmy pod pretekstem dbałości o bezpieczeństwo. Ale jakie mają dowody? Do tej pory ich nie podali, tylko używają sztuczki zastraszenia i niepewności. Chciałbym zaznaczyć, że jeśli to jest problem związany z technologią, musimy go rozwiązać w sposób technologiczny. Nie można w skali globalnej dyskryminować w taki sposób danego kraju i pochodzącej z niego firmy. Huawei działa już od 30 lat na świecie, a na polskim rynku od 15 lat. W tym okresie nie było żadnych problemów związanych z bezpieczeństwem. I nagle pojawiają się wszędzie wątpliwości. Huawei cieszy się dużą popularnością i dobrą oceną społeczeństwa polskiego. Ta firma wniosła swój wkład do rozwoju polskiej branży telekomunikacyjnej. Co roku Huawei inwestuje 10 proc. swojego zysku na techniczne badania i rozwój, a 45 proc. jej pracowników zajmuje się technicznym badaniem rozwojowym. To główny powód, dla którego Huawei jest liderem w branży telekomunikacyjnej na świecie.

Między przedsiębiorstwami konkurencja jest rzeczą normalną, z tego rodzi się postęp. Dlatego odgórne wykluczanie konkurenta z rynku jest niemoralne. Niektórzy amerykańscy politycy w różnych krajach, a także w Polsce, wywołują spekulacje, że rząd chiński wymaga od rodzimych firm udostępniania danych. To jak ze złodziejem, który krzyczy: łap złodzieja, by odwrócić od siebie uwagę. Jeśli jakiś kraj wykluczy Huawei, to nie straci ta firma, ale ten kraj. Gdyby Polska wykluczyła Huawei, opóźniłoby to wdrożenie tej technologii o 2–3 lata. Wskazując na wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa, nikt nie podaje dowodów na takie tezy. Wyjmuje się tylko chińskie prawo z kontekstu, przeinacza i lekceważy fakty. Tymczasem Chiny wymagają od swoich firm prowadzących działania międzynarodowe, by robiły to zgodnie z prawem międzynarodowym i lokalnym. W ogóle nie wymagają działań niezgodnych z prawem. W efekcie coraz więcej krajów podpisuje kontrakty z Huawei na budowę 5G i podejmuje suwerenne decyzje zgodne z ich interesem. 

UE niedawno po raz pierwszy uznała Chiny za rywala...

To, że Unia uznała Chiny za rywala systemowego, nie jest precyzyjnym sformułowaniem. W dokumentach unijnych dotyczących polityki wobec Chin mówi się o wszechstronnym strategicznym partnerstwie i współpracy. Powinniśmy zwracać uwagę na całokształt stosunków z Unią, a nie wyizolowane elementy. Jesteśmy dla siebie ważnym partnerem. Biorąc pod uwagę obecny kontekst globalny, Chiny i UE mają coraz większe znaczenie strategiczne. Mamy dobrą współpracę w kwestii przeciwdziałania zmianom klimatycznym, dążenia do zrównoważonego rozwoju, walki z terroryzmem, itd. W 2018 roku wartość naszego handlu przekroczyła 682 mld dol. Co roku między UE a Chinami podróżuje 8 mln ludzi. Współpraca ta przynosi wszystkim namacalne korzyści. Chiny cały czas popierają proces integracyjny Unii Europejskiej, ale mamy nadzieję, że UE patrzy na ten rozwój z perspektywy rozsądnej, sprawiedliwej i całościowej. 

Nowy jedwabny szlak to sztandarowe przedsięwzięcie Chin. Budzi jednak rosnące kontrowersje w UE.

Porozumienia w ramach Inicjatywy Pasa i Szlaku podpisały już w Europie Włochy i Luksemburg. Niedawno w Pekinie odbyło się II forum dotyczące tej inicjatywy i poznaliśmy ciekawe dane. Mamy już 126 umów między państwami. 279 przedsięwzięć ogłoszonych na I Forum Pasa i Szlaku jest w fazie implementacji.

Polska podpisała w 2015 roku z Chinami dokument zakładający wspieranie Inicjatywy Pasa i Szlaku i od tego czasu prowadzimy owocną współpracę. Inwestycje chińskie w Polsce opiewają na 2,27 mld dol. Poczta chińska podpisała umowę o współpracy z Pocztą Polską i wszelkie przesyłki do UE idą przez wasz kraj. Trzy chińskie banki działające na polskim rynku w ciągu trzech lat zasiliły polską gospodarkę miliardem dolarów. Przykładów jest wiele. Polska jest bardzo ważnym krajem ze względu na położenie, jest łącznikiem miedzy rynkiem Azji i Europy. Potencjał współpracy jest ogromy. Aby jednak Polska rzeczywiście stała się bramą do Europy, potrzebne są działania z obu stron. Jeśli ktoś siedzi na złożach złota, a go nie ma, to tylko dlatego, że go nie wydobywa.

Jeśli chodzi o naszą współpracę w przyszłości związaną z inicjatywą pasa i szlaku, najważniejsze są trzy słowa: otwarcie – tu powinniśmy rozwijać współpracę w duchu pragmatyzmu i inkluzyjności, stale poszukując obopólnych korzyści, działanie – tu wolę współpracy musimy przekuć w konkretne działania i stworzenie przez rządy konkretnych wytycznych, i po trzecie synergia – tu najważniejsza jest współpraca zespołów roboczych i firm, by przyspieszyć implementację projektów.

Na razie chińskie inwestycje w Polsce są rozczarowujące. Jakie widzi pan przeszkody?

Chińskie inwestycje rosną dynamicznie po wprowadzeniu Inicjatywy Pasa i Szlaku oraz platformy 16+1. Na polskim rynku działa 70 chińskich przedsiębiorstw. Odnoszę wrażenie, że strona polska poprawia otoczenie biznesowe i ułatwia dostęp do rynku zagranicznym inwestorom. Niemniej narzekają na opieszałość urzędów w kwestiach rejestracyjnych i na długie procedury dopuszczania na rynek. Liczymy, że Polska oferuje sprawiedliwe i uczciwe i niedyskryminacyjne środowisko dla wszystkich zagranicznych inwestorów, w tym chińskich.

Mamy ogromną nierównowagę w handlu. Może polscy przedsiębiorcy nie rozumieją Chin? Albo napotykają na bariery?

Strona polska nie dokłada wystarczających wysiłków, aby promować polskie produkty do wejścia na chiński rynek. Chińczycy dobrze znają bohaterów polskiej historii – Fryderyka Chopina, Marię Skłodowską-Curie, Mikołaja Kopernika. Ale o polskich produktach poza bursztynem i jabłkami wiedzą niewiele. Dlaczego? Mamy w Chinach takie przysłowie: szkoda czasu na rozmowy, tylko działania przynoszą efekty. Mamy więc nadzieję, że polskie organizacje branżowe poświęcą więcej czasu na wspieranie polskich przedsiębiorstw. Zaproponowałem stronie polskiej, że ambasada stworzy platformę roboczą razem z polskimi agencjami rządowymi, która pozwoli polskim firmom w każdej chwili uzyskać wsparcie.

Przejęcie niemieckiego potentata robotyki przemysłowej KUKA przez firmę chińską wywołało popłoch w zachodniej Europie. Czy w Polsce są już technologie, które mogłyby zainteresować Chiny?

Jeden chce kupić, a drugi chce sprzedać, to zgodnie z wolą obu stron, i są też działania rynkowe. Nie słyszałem, by obecnie jakaś chińska firma chciałaby przejąć polską technologię.

W jakich obszarach technologii Chiny górują już nad USA?

W ostatnich latach rozwój technologii w Chinach przyspieszył. Coraz bardziej stawiamy na innowacyjność. Tak jak w Polsce macie Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, w której jest mowa o filarach innowacyjności, tak my wdrożyliśmy strategię rozwoju opartą na innowacjach i wciąż inwestujemy w badania i rozwój. W 2018 roku nakłady na badania i rozwój stanowiły 2,18 proc. naszego PKB. Stąd nasze osiągnięcia w dziedzinie technologii. Wymienię tylko kilka: moduł stacji orbitalnej, batyskaf, radioteleskop. Wizytówką Chin stały się też szybka kolej, energia jądrowa i loty kosmiczne. Proszę sobie wyobrazić, że długość tras naszej szybkiej kolei to aż 30 tys. km. Można to wszystko przypisywać szybkiemu rozwojowi gospodarki, ale ważniejsza jest odpowiednia polityka i wizja.

W niedawnym wywiadzie w „Rzeczpospolitej” b. sekretarz stanu USA Madeleine Albright tłumaczyła, że USA zdecydowały się na przyjęcie Chin do WTO, bo liczyły, że ich ewolucja pójdzie w kierunku budowy silnej klasy średniej i liberalizacji, co upodobni Chiny do Zachodu. Dlaczego tak się nie stało?

Pewien grecki filozof powiedział: „jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana”. 40 lat reform i otwarcia to dla nas czas nieustannego postępu, doskonalenia się i wytężonej pracy. Szybkiemu rozwojowi towarzyszy nieustanne dążenie do doskonalenia socjalizmu o chińskiej specyfice, unowocześniania systemu zarządzania państwem i podniesienia naszych zdolności sprawowania władzy. Świat jest bardzo różnorodny. To, że jeden kraj przyjmuje dany system polityczny, nie oznacza, że jest on jedynie właściwy. Systemy polityczne Zachodu również nie są doskonałe, mają wiele wad, o czym sami wiedzą państwo najlepiej. Dla Chin – kraju, w którym mieszka 1,4 mld ludzi – nie ma precedensu, który mógłby wyznaczyć drogę rozwoju. W książkach nie ma złotych zasad, którymi można by się kierować. Musimy jedynie nieustannie sprawdzać teorię w praktyce. To wszystko spowodowało, że Chiny nie mogły po prostu kopiować modeli, które sprawdziły się w innych krajach. Wychodząc od swoich uwarunkowań, kultury, czerpiąc z doświadczeń innych krajów, Chiny szukały własnej ścieżki rozwoju i jest nią właśnie socjalizm o chińskiej specyfice. Jest to wybór dokonany przez naród i wynikający z naszej historii. Nasze sukcesy w rozwoju dowodzą, że obraliśmy optymalny kurs. Cały naród, 1,4 mld obywateli wierzy w swój system polityczny i ta droga musi być utrzymywana.

Żaden kraj nie ma tak dużego wpływu na Koreę Północną jak Chiny. Czy uważa pan, że Pjongjang jest gotów wyzbyć się całej broni jądrowej?

Jesteśmy w kluczowym momencie zmian na Półwyspie Koreańskim. Mamy nadzieję, że wszystkie zainteresowane strony wzmocnią dialog, doprowadzając do denuklearyzacji półwyspu i rozwiązania sporów. Nasze stanowisko można określić jako „trzy raz nie”. Nie dla walki, nie dla chaosu, nie dla broni nuklearnej. Chińska strona chętnie chce grać rolę konstruktywną.

Gospodarka Chin rozwija się bardzo dynamicznie i na razie nie odczuwa zbytnio skutków konfliktu handlowego z USA. Z drugiej strony wiadomo, że ma sporo problemów strukturalnych – wiele przedsiębiorstw państwowych, zwłaszcza w przemyśle ciężkim jest niewydolnych i zadłużonych, sektor bankowy jest w rękach państwa. Czy widać jakieś wewnętrzne zagrożenia na chińskiej drodze?

Od 20 lat słyszymy wciąż o mającej nastąpić zapaści chińskiej gospodarki. Osoby, które to głoszą, muszą być skonfudowane tym, że się to nie sprawdza. Dlaczego o tym wciąż się mówi? Bo to zgodne ze stereotypem niektórych ludzi. W ciągu 40 lat mamy bardzo stabilną dynamikę rozwoju, co świadczy o witalności i odporności gospodarki.

Obecnie Chiny są drugą największą gospodarką świata, największym producentem i liderem wymiany handlowej, drugim krajem pod względem konsumpcji i napływu kapitału, a nasz wkład w globalny wzrost gospodarczy osiągnął aż 30 proc.
Gospodarka rozwija się stabilnie. W tym roku przewidujemy wzrost PKB między 6 a 6,5 proc. W skali globalnej to wciąż jeden z najlepszych wyników.

Oczywiście nie możemy wykluczyć problemów – nie ma takiej gospodarki na świecie, która na swojej drodze rozwoju ich nie miała. To nie byłoby zgodne z dialektyką materialistyczną. Jednak mamy wiele dowodów na wielką odporność chińskiej gospodarki.

W ostatnich latach rząd wspiera transformację gospodarki z szybkiego rozwoju na rozwój wysokiej jakości, co jeszcze zwiększy naszą odporność. Mamy też odpowiednie instrumenty oraz bogate doświadczenie w kształtowaniu stosunków ekonomicznych w kraju. Jesteśmy więc pełni wiary w dalszy szybki rozwój naszego kraju.    

Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Ucieczka Romanowskiego to początek problemów PiS
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Magdeburg. Nowy rozdział historii terroru
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Andrzej Duda pasuje do MKOl
Publicystyka
Kryzys polityczny wokół ministra Wieczorka zatacza coraz szersze kręgi
Materiał Promocyjny
W domu i poza domem szybki internet i telewizja z Play
Publicystyka
Jan Zielonka: Co przyniesie następny rok?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku