Według projektu PiS składka na ubezpieczenia emerytalne i rentowe będzie odprowadzana od całości przychodu, a więc tak jak w przypadku ubezpieczenia chorobowego i wypadkowego.
Zasada ta zostanie wprowadzona również przy składkach płaconych przez płatnika składek pracowników zatrudnionych w warunkach szczególnych na Fundusz Emerytur Pomostowych.
Decyzja PiS to zaskoczenie. Wydawało się, że wicepremier Jarosław Gowin, przeciwnik likwidacji ograniczenia wysokości poboru składek na ZUS (tzw. 30-krotność), skutecznie zablokuje ten pomysł rządu. - Porozumienie [ugrupowanie Gowina] nie zagłosuje za likwidacją 30-krotności i myślę, że ten temat zostanie zdjęty z agendy – mówił miesiąc temu wicepremier. Dodał, że poinformował o tym Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę.
Koalicjanci PiS, czyli Porozumienie Gowina i Solidarna Polska, wprowadzili do nowego Sejmu po 18 posłów. Więcej niż w poprzedniej kadencji. Nieoficjalnie wiadomo, że w czasie rozmów o nowym rządzie zażądali od szefa PiS dodatkowych stanowisk i korekt w programie. Bez ich głosów partia Kaczyńskiego straciłaby większość w Sejmie. Jedną z korekt programowych, której żądało Porozumienie Gowina miało być właśnie wycofanie się rządu z planu likwidacji 30-krotności.
– Teoretycznie oczywiście PiS i Solidarna Polska mogą przegłosować takie rozwiązanie np. z lewicą. Ale likwidacja 30-krotności to uderzenie w najwyżej wykwalifikowanych specjalistów, informatyków, mechatroników, naukowców, wynalazców, itd. Czyli w tę najbardziej kreatywną część społeczeństwa. Do takiego uderzenia Porozumienie nie przyłoży ręki i miałem wrażenie, że moi rozmówcy przyjmują to ze zrozumieniem – mówił Jarosław Gowin.