Unia Europejska negocjuje pakiet mobilności, czyli komplet przepisów dotyczących międzynarodowego transportu drogowego. Bardzo ważny dla Polski, bo najwięcej, prawie 30 proc., przewozów w towarowym transporcie międzynarodowym w UE jest realizowanych przez nasze firmy. Pakiet zawiera trzy akty prawne: o delegowaniu pracowników w transporcie międzynarodowym, o kabotażu i o warunkach pracy kierowców, takich jak czas i warunki pracy i odpoczynku. Najwięcej emocji budzi ten pierwszy. Komisja Europejska zaproponowała, żeby po trzech dniach jeżdżenia na europejskich drogach kierowca stawał się pracownikiem delegowanym, co oznaczałoby konieczność wypłacania mu wynagrodzenia na poziomie przynajmniej płacy minimalnej w danym kraju. Dla firm transportowych mogłoby to oznaczać wyższe koszty, ale przede wszystkim mnóstwo biurokracji, bo kierowca jeździ w różnych krajach. KE wspierana jest bardzo przez takie kraje jak Francja, Niemcy, Belgia, Luksemburg, Austria, Dania, Szwecja, Włochy i Grecja. Po drugiej stronie jest Polska i cała Europa Środkowo-Wschodnia, ale także Hiszpania, Portugalia, Irlandia czy Finlandia, czyli kraje peryferyjne.