Miejsce Kabili (obecnego prezydenta i syna poprzedniego – Laurenta-Desire Kabili) zajmie przywódca opozycji Felix Tschisekedi (syn opozycjonisty Etienne'a Tschisekedi). Według wstępnych wyników zdobył on 38,5 proc. głosów.
Trzech kolejnych szefów państwa zwanego niegdyś Zairem traciło władzę w zamachu stanu, na skutek zbrojnej rewolty, śmiertelnych strzałów własnego ochroniarza (Laurent-Desire Kabila). Teraz, po serii krwawych wojen, kraj stoi przed możliwością normalnego przekazania władzy.
– Lud Konga nigdy nie zaakceptuje takiego oszustwa. Tschisekedi nie dostał 7 milionów głosów. Skąd niby miał je wziąć? – już skomentował wstępne wyniki wielki przegrany tych wyborów, również opozycjonista i magnat przemysłu naftowego Martin Fayalu, który miał dostać o pół miliona głosów mniej.

– Naprawdę wygląda na to, że ogłoszone wyniki wyborów są niespójne z prawdziwymi – Fayalu poparł francuski minister spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian. Francuz powoływał się przy tym na dane miejscowego Kościoła katolickiego, jedynej organizacji, która była w stanie zorganizować monitoring głosowania na terenie całego kraju, mobilizując 40 tys. obserwatorów. Przedstawiciele Kościoła wyrażali tydzień wcześniej zdziwienie, dlaczego wyniki nie są ogłaszane, skoro „zwycięzca jest doskonale znany" (samo głosowanie odbyło się 30 grudnia). Ale nie podali, kto miałby nim być.