Nie ma szans, by kierowca jadący nocą lub późno o zmierzchu został złapany i ukarany – nawet gdy jedzie dużo szybciej niż to dozwolone. Zdjęcia z urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości zrobione w porze nocnej nadają się do kosza. Okazuje się, że ze wszystkich odrzuconych spraw o wykroczenia ujawnione przez system CANARD, aż w 78 proc. powodem ich dyskwalifikacji było to, że nie dało się zidentyfikować marki samochodu na zdjęciach wykonanych nocą – to kolejna szokująca ułomność systemu wskazana przez NIK.
To niepokojące, bo według danych policji na drogach nieoświetlonych w co czwartym wypadku ginie człowiek.
Wątpliwy pożytek
Programowanie urządzeń odcinkowego pomiaru prędkości (opp) tak, by łapały jak najmniej kierowców („wyławiały" przekroczenia od 30 km/h, zamiast od 10 km/h), dopuszczenie do przedawnienia 115 tys., czyli połowy wykroczeń, stawianie urządzeń w przypadkowych miejscach – to NIK wytknęła Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego, wskazując, że system mający dyscyplinować kierowców i poprawić bezpieczeństwo jest fikcją.
Jego bezsilność wobec piratów drogowych pokazuje coś jeszcze: urządzenia nie „widzą" nocą, ponieważ nie mają „dodatkowego doświetlenia obrazów rejestrowanych przez kamery".
Przeczytaj również: Skandal w GITD. Fikcja z automatycznymi pomiarami prędkości