Relacja z Tel Awiwu
Między półkami z żarówkami i tanimi słodyczami w sklepiku w Jaffie leży kupka pogniecionych gazet. To wczorajszy, niedzielny, hebrajskojęzyczny dziennik „Jedijot Ahronot", który wychodzi w wielkim jak na tak nieduży kraj nakładzie kilkuset tysięcy egzemplarzy. Na pierwszej stronie o tym, że polscy prawodawcy nie uciszą ofiar Holokaustu. Jest też ironiczne hasło po angielsku z hasztagiem: „#PolandTruth".
Sędziwy sprzedawca i jego znajomy nie mają polskich korzeni, przybyli z Afryki Północnej. Ale teraz już wiedzą, że Polacy byli nawet gorsi niż Niemcy. – Niektórzy – poprawia się litościwie wychudzony sklepikarz. Świeży, poniedziałkowy „Jedijot Ahronot", na który trafiam już w sklepie w nowej części Tel Awiwu, ma również czołówkę o Polsce. Również na czarnym tle, tym razem prawie cała pierwsza strona jest czarna. A na niej kłuje w oczy tytuł po polsku: „Nie zaprzeczycie Holocaustu babci" (pisownia oryginalna). I znowu te słowa: „Babcia zawsze mówiła, że Polacy byli gorsi od Niemców".
Omer, student dorabiający w centrum biznesowym, zapewnia mnie uprzejmie, że nie jest to zdanie wszystkich Izraelczyków, może nawet nie zdanie wpływowej gazety „Jedijot Ahronot", tylko cytat. On sam jest przekonany, że rządy się dogadają, zależy mu na tym osobiście, jego ojciec jest w tej chwili w Polsce, nawiązuje kontakty z firmami turystycznymi.
– I o tym planowanym dogadywaniu też jest mowa w gazetach. Wyraźnie widać, że premier Beniamin Netanjahu jest pod ostrzałem lidera opozycyjnej partii Jaira Lapida, ten nie chce słyszeć o żadnym, jak to nazywa, negowaniu zbrodni w czasie Holokaustu – dodaje.