Bez konsultacji z Niemcami Donald Trump ogłosił tydzień temu, że do września wycofa jedną czwartą kontyngentu USA z RFN. Część wojsk miałaby trafić do Polski. Jednak dowódca sił powietrznych USA na Europę gen. Jeffrey Harrigian żadnych rozkazów nie dostał. Do kontrofensywy przeszedł za to Kongres. W obu jego izbach pojawił się projekt ustawy, która umożliwia redukcję wojsk, tylko jeśli prosi o to kraj, na którego terenie one stacjonują, oraz jeśli ze 180-dniowym wyprzedzeniem o takim ruchu ostrzeże Biały Dom i uzyska akceptację Departamentów Obrony, Stanu i Kongresu.
– Prezydent jest naczelnym wodzem, ale samodzielnie o ruchu wojsk może decydować tylko w czasach wojny. W okresie pokoju Kongres ma daleko idące uprawnienia, w tym w sprawie finansowania armii – mówi „Rzeczpospolitej” George Friedman, założyciel wywiadowni Stratfor.
Komentarz Jerzego Haszczyńskiego: Dwa Forty Trump plus Niderlandy
Kongres może też zablokować inicjatywę Trumpa w debatowanym obecnie budżecie Pentagonu na otwierający się wkrótce nowy roku finansowy. Blokadę redukcji wojsk z Niemiec poparło aż 22 z 26 republikańskich członków komisji ds. wojskowych Izby Reprezentantów (i wszyscy demokraci) głównie z powodu nadchodzących wyborów. Amerykanie wybiorą w nich nie tylko prezydenta, ale też jedną trzecią składu Senatu oraz Izbę Reprezentantów. – Walka o utrzymanie większości w Senacie będzie mordercza – przyznaje przewodniczący republikańskiej większości w izbie wyższej Kongresu Mitch McConnell.
– Republikańscy kongresmeni obawiają się, że bilans Trumpa w walce z pandemią, napięciami rasowymi i załamaniem gospodarczym pociągnie ich w polityczny niebyt. Szukają punktów, w których mogliby się od prezydenta odciąć. Jednym z nich jest rozmieszczenie wojsk USA w Europie – mówi „Rzeczpospolitej” Hal Brands z John Hopkins University.