Użycie kradzionej karty zbliżeniowej może być kradzieżą z włamaniem
Zakupy na cudzy rachunek
Takich sytuacji są tysiące. Dowodem niech będą policyjne statystyki.
W Głogowie policjanci zatrzymują dwóch mężczyzn, którzy ukradli karty współlokatorom ze stancji i dokonali nimi pięć transakcji. Z kolei funkcjonariusze z powiatu bolesławieckiego zatrzymali kobietę, która ukradła kartę znajomej. Zrobiła z jej pomocą kilka razy zakupy. W Jeleniej Górze mężczyzna zabrał kartę z otwartego samochodu i dokonał nią 14 transakcji. To zaledwie kilka z kilkudziesięciu tysięcy zdarzeń zgłaszanych na policję. Po sporządzeniu aktu oskarżenia sprawa trafiała do sądu.
A te wielokrotnie miały trudności z określeniem, czy to zwykła kradzież, za którą grozi od trzech do pięciu lat więzienia, czy kradzież z włamaniem, karana od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Jedne karały więc łagodniej, inne surowiej.
Głos zabrał nawet Sąd Najwyższy. – W istocie dokonuje się włamania w drodze przełamania zabezpieczeń elektronicznych i zaboru wartości pieniężnych zapisanych w systemie informatycznym banku, mimo że fizycznie nie obejmuje ich w posiadanie, otrzymując ich ekwiwalent w postaci towaru czy usługi – przesądził SN (sygn. III KK 349/16).
– Uznaje się, że przełamanie specjalnych zabezpieczeń zainstalowanych w komputerze, systemie lub sieci komputerowej, internecie, elektronicznych urządzeniach bankowych (bankomatach) itp. stanowi włamanie w prawnokarnym rozumieniu – przekonuje dr Łukasz Winnicki. I wyjaśnia, że kod PIN jako swoisty i niepowtarzalny klucz elektroniczny zabezpieczający dostęp do konta bankowego danej osoby za pośrednictwem bankomatu wraz z kartą bankomatową stanowią przeszkodę w zawładnięciu mieniem innej osoby. Pokonanie takiej przeszkody poprzez posłużenie się skradzioną kartą bankomatową wraz z kodem ma na celu pobranie wbrew woli właściciela pieniędzy z bankomatu. A to, jego zdaniem, wyczerpuje znamiona kradzieży z włamaniem.