– To jedno z najbardziej upolitycznionych śledztw. Jak w lustrze odbija się w nim sposób działania naszego aparatu rządzącego, który wykorzystuje prokuraturę do swoich celów – mówi Marek Szewczyk, były redaktor naczelny „Konia Polskiego" i autor bloga HipoLogika.pl. W ten sposób komentuje fakt, że prokuratura właśnie po raz kolejny przedłużyła śledztwo w sprawie rzekomych nieprawidłowości w legendarnej stadninie koni arabskich w czasie, gdy kierował nią Marek Trela.
Za jego kilkunastoletniej prezesury stadnina Janów Podlaski osiągała duże sukcesy. Ich symbolem było wyhodowanie Pianissimy, najbardziej utytułowanej klaczy czystej krwi w historii. W 2015 roku na rekordowej aukcji Pride of Poland sprzedano konie za niemal 4 mln euro.
Mimo to w lutym 2016 roku Marek Trela został nieoczekiwanie odwołany przez podległą ówczesnemu ministrowi rolnictwa Krzysztofowi Jurgielowi Agencję Nieruchomości Rolnych. Ta ostatnia złożyła też zawiadomienie do prokuratury i ruszyło śledztwo.
Ile razy było już przedłużane? Na to pytanie nie odpowiedział nam rzecznik prokuratury regionalnej w Lublinie Piotr Marko. Portale zajmujące się końmi i media lokalne wyliczają, że następuje to już po raz siódmy lub ósmy. Tym razem śledztwo przedłużono do 9 sierpnia, a powodem jest to, że prokuratura czeka na opinię biegłego dotyczącą współpracy stadniny z organizującą aukcje Pride of Poland firmą Polturf. – Ma ona wpłynąć do końca miesiąca – mówi prokurator Piotr Marko.
Problem w tym, że opinia miała być gotowa do 31 marca. – Jestem przekonany, że 9 sierpnia prokuratura znajdzie kolejny pretekst. Chodzi o to, żeby przedłużać śledztwo w nieskończoność. Bo jeśli je umorzą, przyznają, że minister Jurgiel kłamał – mówi Marek Szewczyk. I dodaje, że prokuratura powinna raczej zająć się obecną sytuacją w stadninie.