Dwie konwencje z dużym rozmachem i mobilizacyjne spotkanie koordynatorów kampanii Roberta Biedronia. Opozycja w ten weekend nie traciła czasu i zaprezentowała swoje pomysły na kolejne fazy kampanii. Z kolei PiS podsumował 100 dni rządu premiera Mateusza Morawieckiego. Teraz zaczyna się kolejny etap zmagań o Pałac Prezydencki.
Scena dla tygrysa
PSL postawiło na rozmach i rozpoczęło kolejny etap kampanii prezydenckiej Władysława Kosiniaka-Kamysza w Rzeszowie, na Podkarpaciu – na terenie konkurencji, czyli w bastionie PiS. W nowoczesnej i przestronnej hali G2A Arena nieopodal lotniska w Jasionce zebrało się ponad 3,5 tys. osób z całej Polski, a organizatorzy przekonują, że chciało pojawić się jeszcze więcej. – Takiej konwencji PSL w swojej historii jeszcze nie miało – mówili w kuluarach ludowcy z kilkudziesięcioletnim stażem. Uwagę skupiła Paulina Kosiniak-Kamysz, żona kandydata na prezydenta. W swoim przemówieniu mówiła, że nie ma „dwóch Władków", a jej mąż nie ma strony publicznej i prywatnej, tylko cały czas jest taki sam. Chwaliła go jako męża i ojca, ale też zaprezentowała własną agendę jako pierwszej damy, obejmującą m.in. walkę z próchnicą u dzieci czy z nadmiernym wykorzystywaniem plastiku. Nie zabrakło szpilek wbijanych w obecną pierwszą damę. – Nie jestem i nie będę żoną, która milczy. Będę krzyczeć. Wspominać o nas, kobietach. O słabszych i niepełnosprawnych. Obiecuję, że będę przekonywać, że będę zawsze dla was. Nie dam zamknąć się pod kryształowym żyrandolem – powiedziała.
Przeczytaj analizę Jacka Nizinkiewicza: Opozycja uwierzyła w sukces
Ale najbardziej z jej wystąpienia utkwiła w pamięci fraza „Chodź, tygrysie, scena jest twoja", którą Paulina Kosiniak-Kamysz wypowiedziała pod adresem swojego męża.
Władysław Kosiniak-Kamysz zaprezentował w swoim przemówieniu kluczowe punkty prezydentury i zapewniał, że tylko on jako lekarz może uleczyć Polskę i przywrócić poczucie wspólnoty. Zapowiedział, że „nie da zrobić z siebie Adriana", będzie blokował głupie pomysły ze wszystkich środowisk politycznych, a do swojej kancelarii zaprosi jako urzędników i doradców ludzi ze wszystkich środowisk politycznych. Chciałby także, aby Kancelaria Prezydenta miała filie w 49 miastach w Polsce.