W Berlinie stanie tymczasowy pomnik polskich ofiar. Nie tylko Polacy go potrzebują

Z badań wynika, że młodzi Niemcy nie wymieniają Polaków wśród ofiar drugiej wojny światowej. Czy zmieni to pomnik w Berlinie? Niemiecka opinia publiczna jest podzielona. Ale nigdy wcześniej nie było tak dużej szansy, by pomnik rzeczywiście stanął – na razie w tymczasowej formie. A co potem?

Publikacja: 10.03.2025 04:30

Naprzeciwko siedziby Bundestagu odsłonięty ma zostać „tymczasowy pomnik” upamiętniający polskie ofia

Naprzeciwko siedziby Bundestagu odsłonięty ma zostać „tymczasowy pomnik” upamiętniający polskie ofiary niemieckiej okupacji

Foto: PAP/DPA

Korespondencja z Berlina

Naprzeciwko siedziby Bundestagu odsłonięty ma zostać „tymczasowy pomnik” upamiętniający polskie ofiary niemieckiej okupacji. Uroczystość zostanie zorganizowana w 80. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej, na czym zależało stronie polskiej – ustalił „Tygodnik Powszechny”.

Tiergarten to zielona dzielnica w sercu miasta, która nazwę zawdzięcza ogromnemu parkowi. Tymczasowy pomnik stanie w miejscu rozebranej w latach 50. Opery Krolla: 1 września 1939 roku Adolf Hitler ogłosił stąd atak na Polskę. W bliskiej okolicy znajduje się już upamiętnienie Romów i Sinti – przybrało postać sadzawki, w której odbija się gmach Bundestagu: panują tu sprzyjające refleksji cisza i spokój, pięknie gra światło zachodzącego słońca, miejsce odwiedzają króliki i ptaki, a historię opowiada wystawa plenerowa. Niedaleko stanął również pomnik mniejszości seksualnych. Stąd, mijając Bramę Brandenburską, dojdzie się do Pomnika Pomordowanych Żydów Europy. Idąc zaś w przeciwną stronę, wystarczy chwila, by znaleźć się na ulicy 17 Czerwca, gdzie przed oczami wyrasta potężnych rozmiarów Pomnik Żołnierzy Radzieckich, który w żaden sposób nie został skontekstualizowany, a więc po 1989 roku nie opisano go na nowo, dodając informacje, kiedy i dlaczego powstał.

Pomnik polskich ofiar w Berlinie: „To potrzebny w relacjach polsko-niemieckich gest”

O to, by w Berlinie stanął pomnik, zabiega m.in. Florian Mausbach – architekt i urbanista, były szef Federalnego Urzędu Budownictwa i Planowania Przestrzennego. W 2017 roku zwrócił się w tej sprawie do władz Niemiec, zbierając pod apelem kilkadziesiąt podpisów reprezentantów świata kultury, nauki i polityki (to m.in. przewodnicząca Bundestagu w latach 1988–1998 Rita Süssmuth i jej następca Wolfgang Thierse, który piastował ten urząd do 2005 roku). – Jeśli mamy być nie tylko sąsiadami, ale również przyjaciółmi, niezbędne jest osiągnięcie porozumienia w tym obszarze. Uważam, że pomnik w Berlinie powinien stanąć dla dobra demokracji i współpracy polsko-niemieckiej w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę – mówi Mausbach „Rzeczpospolitej”. Dodaje, że za pomnikiem opowiada się z kilku powodów.

To bardzo ważne, by zrozumieć dyskusję, która toczy się w Niemczech na temat polskiego pomnika – wyjaśnia Mausbach. – Na przełomie lat 80. i 90. Niemcy nie otoczyli przeszłości należytą troską. Nie chodziło o to, by zapomnieć, ale by nie pamiętać. Atmosfera nie sprzyjała powstawaniu pomników. Zresztą wystarczy przypomnieć, jak wiele lat zajęło postawienie pomnika Pomordowanych Żydów Europy.

Czytaj więcej

Estera Flieger: Niemcy nie rozliczyli się z historią. W Berlinie musi stanąć pomnik polskich ofiar

Architekt nie zgadza się z argumentem podnoszonym w niemieckiej debacie publicznej, że pomnik nic nie da, i wyraża przy tym zrozumienie dla lekceważonej w głównym nurcie debaty potrzeby składania kwiatów. – Jest nauka i jest sztuka. To dwa porządki. Kiedy udaję się pod pomnik, chcę obcować ze sztuką, a nie zwiedzać muzeum.

Florian Mausbach nie należy do zwolenników łączenia idei pomnika z Domem Polsko-Niemieckim. W rozmowie z „Rzeczpospolitą”, odwołując się do myśli Hanny Arendt, mówi: – Pomnik jest przyznaniem się do winy, w swojej wymowie tożsamym z uklęknięciem. To potrzebny w relacjach polsko-niemieckich gest. Jeśli mają opierać się na równości, najpierw Niemcy muszą zrobić ten pierwszy krok.

– Druga wojna światowa zaczęła się od ataku na Polskę. Niemcy próbowali zniszczyć zarówno naród polski, jak i państwo. Na tym polega wyjątkowość i znaczenie tej historii – dodaje architekt. Odpiera tym samym argument o nacjonalizacji pamięci. Podnoszą go przeciwnicy pomnika, którzy dzielą się obawami, że podobnego będą domagać się np. Ukraińcy, a przecież – jak nazywa się to Niemczech – "kultura pamięci" jest tu inna. 

Niemcy w wieku od 16 do 25 lat pytani o grupy ofiar wymieniają m.in. Żydów, chorych psychicznie, Romów i Sinti, mniejszości seksualne, stawiających opór, ale nie Polaków

Mausbach jest autorem koncepcji tymczasowego pomnika z napisem: „Ofiarom niemieckiej okupacji w Polsce 1939–1945”. Jest optymistą. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” podkreśla, że tymczasowy pomnik nie zastąpi stałego. – Pomniki są bardzo ważne, wystarczy przypomnieć chociażby to, gdzie rozpoczął się Euromajdan: na głównym placu w Kijowie pod pomnikiem archanioła Michała, czyli patrona miasta.

Zresztą popularnego argumentu o tym, że sam pomnik nic nie da, nie potwierdzają badania: Niemcy w wieku od 16 do 25 lat pytani o grupy ofiar wymieniają m.in. Żydów, chorych psychicznie, Romów i Sinti, mniejszości seksualne, stawiających opór, ale nie Polaków – wynika z sondażu MEMO przeprowadzonego przez niemiecką fundację EVZ (Stiftung Erinnerung, Verantwortung und Zukunft) w 2023 roku. W pierwszej kolejności wskazują więc na ofiary do tej pory upamiętnione poprzez pomniki lub tablice.

Pomnik w Berlinie musi oddać to, że polskie społeczeństwo było różnorodne, a jego częścią były mniejszości

Witold Jurasz w Onecie zwrócił uwagę na tekst opublikowany w „Die Welt”. Philip Fritz, jego autor, omówił wypowiedź Agnieszki Wierzcholskiej z Domu Polsko-Niemieckiego – wynikało z niej, że pomnik jest problematyczny, ponieważ upamiętniałby sprawców pogromu w Jedwabnem.

Doktor Wierzcholska zgodziła się na rozmowę z „Rzeczpospolitą”. Według niej interpretacja Onetu jest złośliwa. Ale dlaczego wątek Jedwabnego w ogóle się pojawił? – Pomnik ma upamiętniać wszystkie ofiary niemieckiej okupacji w Polsce. Było kilka grup ofiar prześladowanych w różnych sposób, część pozostawała w konflikcie. Pomnik musi oddać to, że polskie społeczeństwo było różnorodne, a jego częścią były mniejszości. Dlatego w gronie ekspertów i ekspertek rozmawialiśmy o tym, w jaki sposób osiągnąć ten cel. Musi to być miejsce kompleksowe i polifoniczne. To wyzwanie dla artystów, bo zostanie otwarty konkurs – opowiada Wierzcholska.

Czytaj więcej

Marko Martin: Niemieckie elity nie rozumieją, że nie można wchodzić w układy z Rosją

Nazwiska ekspertów, o których mówi, znaleźć można w projekcie wykonawczym Domu Polsko-Niemieckiego. Tylko czy pojęcie „ofiary” nie mieści już w sobie wszystkich? – Być może to jedno z rozwiązań – komentuje historyczka.

Dlaczego Dom Polsko-Niemiecki i Fundacja „Pomnik Pomordowanych Żydów Europy” zajęły stanowisko, że pomnik nie może funkcjonować samodzielnie? – Moim zdaniem pomnik nie jest medium, przy pomocy którego rozwiązany zostanie problem małej wiedzy Niemców na temat historii okupowanej Polski. Aby wzbudzał empatię wobec ofiar i był czytelny, musi zostać osadzony w kontekście. W inny wypadku to będzie „zimna pamięć”. Poza tym realizujemy ideę Władysława Bartoszewskiego, zwracając się ku przyszłości, a więc tworząc miejsce spotkań i adresując projekt do młodych ludzi – odpowiada dr Wierzcholska, odnosząc się do apelu Floriana Mausbacha.

Historyczka przypomina, że w Niemczech toczyła się dyskusja o renacjonalizacji niemieckiej kultury pamięci poprzez pomnik, bo podobny postulat mogą zgłosić przedstawiciele innych narodów. A inaczej: pojawiło się pytanie, czy Niemcy chcą pamięci według kategorii narodów. Pomnik ma zmieniać model upamiętniania. Wierzcholska zdaje sobie sprawę z polskich oczekiwań, ma jednak własną wizję: – To może być innowacyjna instytucja, która będzie przykładem dla innych. Słyszę od uczestników międzynarodowej debaty z Ukrainy i Izraela, że kiedyś mógłby powstać dom rzetelnie opowiadający o historii ukraińsko-rosyjskiej czy izraelsko-palestyńskiej. 80 lat temu przecież nie wyobrażaliśmy sobie porozumienia polsko-niemieckiego.

Dlaczego jednak wystawa stała w Domu Polsko-Niemieckim ma być szersza niż okres drugiej wojny światowej? – Choćby dlatego, by pokazać genezę uprzedzeń Niemców do Polaków, co dało o sobie znać podczas okupacji – tłumaczy historyczka. I dodaje, że słowo „okupacja” nie występuje np. w niektórych niemieckich podręcznikach w kontekście drugiej wojny światowej – służy wyłącznie opisowi historii RFN po 1945 roku.

Dlaczego koniecznie musi to być pomnik? „Nie ma innych rozwiązań, które zupełnie przekonują”

– Pracując ze studentami, zauważyłam, że wiedza młodych Niemców jest większa niż kiedyś. Myślę, że to efekt dyskusji polsko-niemieckich, które toczyły się na przestrzeni lat. Ale nadal jest za niska. Pozostaje więc przestrzeń do zagospodarowania – mówi „Rzeczpospolitej” prof. dr Maren Röger, dyrektorka Instytutu Historii i Kultury Europy Wschodniej (GWZO) na Uniwersytecie w Lipsku. – Rozumiem obawę przed nacjonalizacją pamięci, ale nie ma innych rozwiązań, które zupełnie przekonują. Wspieram wiec każdą inicjatywę, która służy poszerzeniu wiedzy na temat tego, jak brutalna była niemiecka okupacja Polski. Jeśli tylko pomnik zostanie dobrze zaprojektowany, a więc będzie intrygował i zapadał w pamięć, może w tym pomóc. Dobrze, że powstanie również Dom Polsko-Niemiecki: to zadziała, jeśli będą go odwiedzać uczniowie, na co bardzo liczę – mówi prof. dr Maren Röger.

Tymczasowy pomnik będzie przełomem w debacie, którą rozpoczął w 2013 roku Władysław Bartoszewski. Do tej pory stanowisko Niemiec było sztywne: instytucje odpowiadające za realizację inwestycji (obok Domu Polsko-Niemieckiego to Fundacja „Pomnik Pomordowanych Żydów Europy”) nie rozdzielały jej na dwa etapy. Teraz Dom Polsko-Niemiecki otwiera się na to, że najpierw stanie pomnik, dopiero potem przestrzeń wystawiennicza. Z rozmowy „Rzeczpospolitej” z dr. Robertem Parzerem z Domu Polsko-Niemieckiego wynika również, że słowo „pomnik” wraca już do oficjalnych dokumentów – wcześniej zastąpione było „elementem artystycznym”.

Korespondencja z Berlina

Naprzeciwko siedziby Bundestagu odsłonięty ma zostać „tymczasowy pomnik” upamiętniający polskie ofiary niemieckiej okupacji. Uroczystość zostanie zorganizowana w 80. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej, na czym zależało stronie polskiej – ustalił „Tygodnik Powszechny”.

Pozostało jeszcze 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Europejczycy gotowi do poświęceń dla Ukrainy. Polacy jednak oczekują większej wdzięczności
Społeczeństwo
Ośrodek Karta apeluje o wsparcie. Jest w trudnej sytuacji finansowej
Społeczeństwo
Sondaż: Czy USA mogą wyjść z NATO? Znamy zdanie Polaków
Społeczeństwo
Sondaż: Czy Ameryka Donalda Trumpa jest wiarygodnym sojusznikiem Polski?
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Społeczeństwo
Wiza humanitarna tylko dla represjonowanych. Rząd zlikwidował ułatwienia