Związek Młodzieży Wiejskiej (ZMW) to organizacja o niemal 100-letniej historii, która do 2000 roku była nieformalną młodzieżówką PSL. Od powstania Forum Młodych Ludowców już nią teoretycznie nie jest, ale wciąż nieformalnie jest powiązana z PSL. A działacze ZMW mają wyjątkowe wzięcie w Narodowym Instytucie Kultury i Dziedzictwa Wsi (NIKiDW) podległym ministrowi rolnictwa Czesławowi Siekierskiemu z PSL. Włączając w to najwyższe stanowiska. W maju ubiegłego roku wicedyrektorką instytutu została była wiceprezeska ZMW Nina Sapa.
Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi powstał za rządów PiS. I od początku wiązały się z nim kontrowersje
NIKiDW powstał za rządów PiS w 2019 roku na bazie Centralnej Biblioteki Rolniczej posiadającej imponujący gmach w Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu, tuż obok placu Zamkowego. I od początku działalności wiązały się z nim kontrowersje. W 2021 roku Onet ujawnił, że szefem częstochowskiej filii został syn ówczesnego wiceministra rolnictwa Szymona Giżyńskiego z PiS, zaś pierwszym finansowanym przez niego projektem był cykl publikacji w lokalnej gazecie, którą kieruje jego matka.
Czytaj więcej
Choć rząd kasuje instytuty powoływane za czasów PiS, ludowcy chcą stworzyć nową taką jednostkę ku czci Wincentego Witosa. – To hipokryzja – komentuje poseł PiS.
Przed kilkoma dniami „Gazeta Wyborcza” opisała raport z kontroli w instytucie dotyczącej okresu, gdy u władzy było PiS. Wynika z niego, że w 2023 roku za 187 tys. zł wynajęto z naruszeniem procedury kilka aut, a była dyrektorka codziennie jeździła takim samochodem do domu. Problem w tym, że również od czasu zmiany władzy działalność instytutu może budzić kontrowersje. A szczególnie zaciąg ludzi związanych z szeroko rozumianym ruchem ludowym.
Jedną z takich osób jest Elżbieta Osińska-Kassa powołana w maju ubiegłego roku na pełniącą obowiązki dyrektora. Z Instytutem, a raczej z Centralną Bibliotekę Rolniczą związana jest od lat. Problem w tym, że prywatnie jest żoną Marka Kassy, nazywanego przez media „komisarzem ludowym w TVP”. W 2001 roku wyleciał ze stanowiska wicedyrektora w TVP po publikacjach „Gazety Wyborczej” o tym, jak lansował PSL, wysyłając reporterów nawet na najmniej istotne spotkania.