Wojciech Bergier, Michał Fertak: Tatuaże czy rozprawy. Czy epidemia przeniesie sądy do XXI wieku?

Zaraz okaże się że będzie można szybciej zrobić sobie kolczyk w pępku i tatuaż z temidą niż załatwić sprawę spadkową - piszą adwokaci Wojciech Bergier i Michał Fertak.

Publikacja: 20.04.2020 11:22

Wojciech Bergier, Michał Fertak: Tatuaże czy rozprawy. Czy epidemia przeniesie sądy do XXI wieku?

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

W marcu większość prawników opowiadała się za zamknięciem sądów, za zawieszeniem terminów procesowych w czasie zagrożenia epidemicznego, czy już później w czasie epidemii. Sami byliśmy zwolennikami noweli do tzw. Tarczy Antykryzysowej i zawieszaniem terminów procesowych. Jak bowiem wysłać apelację gdy nie można dostać się na pocztę? I tak minął marzec, mija kwiecień. Wiosna w pełni i okazuje się, że jak nie widać perspektyw ożywienia gospodarki, tak „odmrożenie sądów" w ogóle nie jest przedmiotem zainteresowania rządzących. Słyszymy anonsy dotyczące otwierania zakładów fryzjerskich, salonów tatuażu czy piercingu. A kiedy otwarcie sądów? Nie chodzi tu o zawodowy byt wielu z nas, ale przede wszystkim o obywateli, którzy są pozbawieni prawa do sądu w czasie epidemii. Sądownictwo jest jedną z trzech konstytucyjnych władz. Dwie z tych władz działają bez większych przeszkód. Sądy jednak mają nie działać. Zaraz okaże się że będzie można szybciej zrobić sobie kolczyk w pępku i tatuaż z temidą niż załatwić sprawę spadkową.

Czytaj także:

Adwokaci i radcowie apelują, by sądy nawet w czasach pandemii zajęły się rozpoznawaniem spraw apelacyjnych

Koronawirus codziennie zmienia nasz świat. Wydawało nam się, że jak się to szaleństwo skończy, przeniesiemy się w technologiczny XXI wiek. Lekcje online, posiedzenia organów samorządów zawodowych czy organów spółek na odległość, posiedzenia Sejmu online (może lepiej: E-Sejmu). A co z sądami? Zastój trwa od połowy marca. Póki co, brak wniosków na przyszłość. A naszym zdaniem są one dość oczywiste. Wymagają jedynie (sic!) odwagi i kilku osób, które w miesiąc lub dwa przeniosą wymiar sprawiedliwości i relację obywatel – sędzia w XXI wiek.

Postawmy kilka pytań. Czy są jakiekolwiek argumenty (za wyjątkiem bariery technologicznej) aby posiedzenia i rozprawy sądowe nie mogły odbywać się z wykorzystaniem bezpiecznych, sprawdzonych komunikatorów czy poprzez rozbudowę funkcjonalności programów używanych do nagrywania rozpraw? Dlaczego nie możemy się skutecznie komunikować z sądem za pośrednictwem poczty email? Jest portal informatyczny sądów, z bezpiecznym logowaniem się do spraw. Jest, a jakby go nie było. Dziś, zamiast używania na rozprawach nowoczesnych narzędzi informatycznych, na stole sędziowskim leżą ostatnie zdobycze techniki: drewniany młotek z podkładką i plastikowa podstawka na kartkę z nazwiskiem sędziego.

Nadal, wysłanie emaila do sądu, jest wejściem na grząski grunt dla pełnomocników: nie wiemy czy email zostanie odczytany przez sędziego, a jeśli tak to czy zostanie uznany jako w pełni wartościowe procesowo pismo. Dziś, za pomocą kilku kliknięć możemy zakładać on-line konta bankowe, ustalać limity na karcie kredytowej, negocjować kurs wymiany walut, jednocześnie zmagamy się z niepewnością co do skuteczności wysłanego emailem pisma do sądu. Dlaczego kluczowe dla sądu jest osobiście nakreślony własnoręczny podpis pod apelacją lub skargą kasacyjną? Jakie znaczenie dla obywatela i jego sprawy ma to, czy własnoręcznie podpiszę pismo? Jakie znaczenie dla wymiaru sprawiedliwości ma to, czy opłata sądowa wpływa na konto właściwego sądu? Ile jest takich barier (mówiąc bardzo oględnie) utrudniających obywatelowi dostęp do wymiaru sprawiedliwości? Wszystko to nabiera wymiaru teraz w czasie nazwanym poetycko „narodowa kwarantanna". Jeśli jest stan zawieszenia, to czy nie można wykorzystać tego zastoju, aby bariery zlikwidować? Teraz jest szansa.

Zastój w sądach nie musi oznaczać wakacji od taktycznego myślenia. Można przemodelować relację obywatel – sędzia, odchodząc od wizji sądu wypowiadającego swe akty strzeliste ex cathedra, z tym całym barokowym stylem, marsowym obliczem, orzekającego przy dużym stole na wzniesieniu (tak, sąd ma być wyżej niż obywatel). Czas z tym skończyć raz na zawsze.

System musi być oparty na zaufaniu. Priorytetem musi być rozpoznanie sprawy, a nie szukanie okazji (tak, to dobre słowo, przypomina to polowanie na okazję) aby danej sprawy nie rozpoznać. Pozew, apelacja czy wniosek nie podpisany? Odrzucamy. Szybka akcja: brak, kosz, następny proszę. Zmiany podejścia potrzebujemy tak w dobie koronawirusa jak i w świecie postCOVID. Chodzi o umożliwienie komunikacji z sądami za pośrednictwem poczty email z jednoczesnym rozluźnieniem podejścia do terminów sądowych i procesowych. Formalizm jest niezbędny gdy tworzymy reguły gry: jak ma wyglądać pozew (co merytorycznie ma zawierać), jak procedujemy (w jakim czasie dane czynności – przy czym – jeden dzień opóźnienia to żadne opóźnienie!). Formalizm jest nadużyciem gdy wprowadza się sztywne reguły dla stron (sędziów one nie obowiązują) uniemożliwiające rozpoznanie sprawy bez możliwości sanacji ewentualnych, niewielkich błędów. Jeżeli nie zrobimy teraz zmian, później nie będzie do czego wracać. Może w maju zostaną uruchomione sklepy. No i salony tatuażu. Ale jeżeli ktoś nie zapłaci za wybitnie wykonaną usługę tautażu, to kto i kiedy rozstrzygnie taką sprawę? Jak wyegzekwować należność? Jeżeli policja będzie chciała ukarać za naruszanie ograniczeń w czasach epidemii – kto i kiedy rozpozna taką sprawę? Jeżeli otrzymamy karę od inspektora sanitarnego i zubożejemy nawet o 30.000 zł – kto rozpozna odwołanie od decyzji? Oprócz tysięcy spraw w sądach, które toczyły się każdego dnia i które od kilku tygodni są „zawieszone" będzie co najmniej kolejnych kilkadziesiąt tysięcy spraw związanych z koronawirusem (mandaty, odwołania od decyzji, sprawy o odszkodowania od Skarbu Państwa, sprawy między przedsiębiorcami). Jeżeli nie znajdziemy szczepionki na bezwład sformalizowanego wymiaru sprawiedliwości, po epidemii koronawirusa czeka nas pandemia w sądach. Tylko tyle, że z pandemii wymiaru sprawiedliwości będziemy wychodzić przez dekady. O ile w ogóle wyjdziemy o własnych siłach.

Adw. Wojciech Bergier, Kraków

Adw. Michał Fertak, członek Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie

W marcu większość prawników opowiadała się za zamknięciem sądów, za zawieszeniem terminów procesowych w czasie zagrożenia epidemicznego, czy już później w czasie epidemii. Sami byliśmy zwolennikami noweli do tzw. Tarczy Antykryzysowej i zawieszaniem terminów procesowych. Jak bowiem wysłać apelację gdy nie można dostać się na pocztę? I tak minął marzec, mija kwiecień. Wiosna w pełni i okazuje się, że jak nie widać perspektyw ożywienia gospodarki, tak „odmrożenie sądów" w ogóle nie jest przedmiotem zainteresowania rządzących. Słyszymy anonsy dotyczące otwierania zakładów fryzjerskich, salonów tatuażu czy piercingu. A kiedy otwarcie sądów? Nie chodzi tu o zawodowy byt wielu z nas, ale przede wszystkim o obywateli, którzy są pozbawieni prawa do sądu w czasie epidemii. Sądownictwo jest jedną z trzech konstytucyjnych władz. Dwie z tych władz działają bez większych przeszkód. Sądy jednak mają nie działać. Zaraz okaże się że będzie można szybciej zrobić sobie kolczyk w pępku i tatuaż z temidą niż załatwić sprawę spadkową.

Pozostało 81% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Policjant zginął z rąk kolegi – ta tragedia ma drugie dno
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej