Nie może być inaczej, skoro rząd nie uznał wizyty komisji, zaproszonej do Polski przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, za wizytę oficjalną, a wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, notabene członek komisji (choć z mocy prawa nie biorący udziału w jej pracach wobec Polski) w niezbyt uprzejmym liście zamiast spotkania zapraszał ekspertów do wizyty w Muzeum Żołnierzy Wyklętych. Mimo tych despektów ze strony oficjalnych władz komisja zebrała materiał do analizy i odbyła wiele spotkań z przedstawicielami szerokiego spektrum przedstawicieli polskiej nauki i praktyki prawniczej. Tym mocniejszy wydźwięk ma jej zdanie, którego pewnie posłucha Senat, ale Sejm i rządzący niestety już niekoniecznie.
Owszem, za niezastosowanie się do opinii komisji nie grożą żadne sankcje, ale znamienne, że także ci eksperci widzą to, co od dawna słychać w kraju: że ustawa dyscyplinująca sędziów może być postrzegana jako dalsze podważanie niezawisłości sądownictwa w Polsce, że może to osłabić polski wymiar sprawiedliwości, że wolność słowa i zrzeszania się sędziów są zagrożone, że ustawa skutecznie uniemożliwia sędziom wykonywanie ich obowiązków, że może dojść do podważenia zaufania do władzy sądowniczej, bo spowoduje unieważnienie prawomocnych wyroków i że groźba chaosu w polskim systemie prawnym jest realna, bo w sytuacji gdy „stare" instytucje sądownicze odmawiają uznania tych „nowych", jak Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, czy Krajowa Rada Sądownictwa w obecnym kształcie – to groźbę schizmy trzeba szybko przeciąć.
Rządzącym zapewne nie spodoba się propozycja, jak dokonać przecięcia: ustawę odrzucić i
zmienić system wyboru sędziów do KRS, odchodząc od politycznej procedury z udziałem Sejmu i zwrócić te decyzje gremiom sędziowskim. Pewnikiem pojawią się głosy, że Komisja chce, „żeby było tak, jak było". Niezupełnie, bo Komisja zaleca, by zmiany jednak przeprowadzać – ale we współpracy ze środowiskiem sędziowskim. Wniosek jednak więc tym smutniejszy: przeważająca większość znających się na rzeczy uważa, że było względnie demokratycznie i sprawiedliwie, a teraz już tak nie jest. I tym powinniśmy się martwić.
Czytaj też: