Ghelamco bez problemu pozyskało 50 mln zł z emisji obligacji, Marvipol zebrał 10 mln zł. Z drugiej strony, wiele serii papierów deweloperów na Catalyst notowanych jest poniżej wartości nominalnej, w pewnych przypadkach to nawet 85 proc. wartości.
Fundusze pod presją
– W mojej ocenie zdecydowana większość notowanych na Catalyst deweloperów mieszkaniowych znajduje się w dobrej kondycji finansowej. Sektor nie jest nadmiernie zadłużony, a większość firm ma dobrze skorelowane zapadalności długu z przyszłymi przepływami operacyjnymi z realizowanych projektów – mówi Mateusz Mucha, menedżer w DM Navigator. – Trzeba jednak mieć na uwadze, że wysokość tych przepływów – w szczególności inwestycji, które mają zakończyć się w kolejnych latach – ze względu na bieżącą sytuację może ulec znacznemu pogorszeniu. Niewykluczone również, że na skutek pandemii przesunięciu ulegną terminy oddawania realizowanych obecnie inwestycji – dodaje.
Ekspert spodziewa się, że w najbliższym czasie firmy mogą wstrzymywać się z uruchamianiem nowych projektów. Pandemia wpłynie też w oczywisty sposób na zmniejszenie sprzedaży.
Zdaniem Muchy możliwe problemy z terminową obsługą długu finansowego przez deweloperów będą w znacznej mierze uzależnione od horyzontu czasowego, w którym cała gospodarka będzie borykać się z problemem koronawirusa. Paliwem dla wyników finansowych deweloperów jest sprzedaż mieszkań, która w krótkim terminie wyhamuje, a dalsza perspektywa jest w tym momencie bardzo trudna do przewidzenia. Ciężko więc oszacować zdolność do obsługi zadłużenia, które będzie zapadać np. za trzy lata.
– To będzie szczególnie trudny czas dla mniejszych spółek, które nie mają wysokich zasobów gotówkowych. Większe podmioty, które często mają w swoich strukturach właścicielskich globalnych i silnych kapitałowo inwestorów poradzą sobie z zaistniałą sytuacją, w tym z obsługą obligacji – mówi Mucha.