W związku z tym rozmowy ze związkami zawodowymi zostały zawieszone a spółka będzie pracować nad innymi propozycjami. Od połowy marca większość samolotów LOT-u jest uziemiona, a bez zajęcia pozostaje wielu pilotów i stewardess.
W podobnej sytuacji znaleźli się wszyscy przewoźnicy lotniczy na świecie. Dlatego linie lotnicze obniżają koszty zatrudnienia, korzystając ze wsparcia państwa bądź zwalniając załogi. Cięcie 5 tys. etatów zapowiedział np. we wtorek, 28 kwietnia skandynawski SAS. Węgierski niskokosztowy Wizz Ar zwolnił 20 proc. załogi.
LOT postanowił utrzymać miejsca pracy. Jednocześnie jednak linia, w sytuacji, kiedy praktycznie cała flota jest uziemiona musi ograniczyć koszty stałe. Dlatego pracownikom, dla których w tej chwili nie ma zajęcia, zaproponowano obniżenie płac do czasu, kiedy linia znów zacznie latać.
W LOT zarobki stewardessy (kiedy latają) wynoszą ok. 100 zł. za godzinę. W przypadku większości pilotów przekraczają one 400 zł. Aby zachować zatrudnienie spółka zaproponowała załogom, że gdy ich rzeczywisty nalot (liczba przepracowanych godzin) będzie bliski lub równy zeru, to i tak otrzymają gwarantowane świadczenie odpowiadające 30 godzinom pracy w przypadku stewardess oraz 20 godzinom w przypadku pilotów. To oznacza, że stewardesa otrzyma w tym czasie gwarantowane 3700 zł miesięcznie, a piloci kapitanowie od ok. 8000 do 9000 zł miesięcznie. Natomiast w przypadku przepracowania większej niż minimalna gwarantowana liczba godzin, wypłacone wynagrodzenie będzie odpowiednio wyższe. Oznacza to, że przychody pracowników będą rosły w miarę wznawiania operacji lotniczych.