„Przepraszam bardzo panie marszałku, ale ja bez żadnego trybu. Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami” – wykrzyczał we wtorek wieczorem z mównicy Jarosław Kaczyński. A po niezwykle emocjonalnym, zaledwie 20-sekundowym wystąpieniu prezes PiS do Kamili Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej zwrócił się: „won".
Za dużo na Wiejskiej widziałem i słyszałem, żeby język prezesa PiS mnie oburzał. Wystarczy przypomnieć, że już 20 lat temu były marszałek Józef Zych z PSL na sali sejmowej huknął do mikrofonu na innego posła: „Co ty mi tu k... przynosisz?”.