Szołajski to scenarzysta i reżyser filmów dokumentalnych oraz fabularnych. Jest autorem głośnych dokumentów opisujących współczesną Polskę, m.in. „I Bóg stworzył seks..." z 2011 r. o parach małżeńskich, które szukają wskazówek odnośnie życia intymnego u zaprzyjaźnionego kapucyna, czy „Walka z szatanem" z 2015 r. na temat egzorcyzmów. Jego ostatnim dziełem jest „Dobra zmiana" z 2018 r., pokazująca dwie strony podziału politycznego w Polsce.
Od początku lipca występuje w nowej, raczej nietypowej roli. Zgodnie z sejmowymi dokumentami jest asystentem społecznym posła Konfederacji Grzegorza Brauna.
Asystenci społeczni, w odróżnieniu od pracowników biur poselskich, nie pobierają za swoją pracę wynagrodzenia, choć teoretycznie poseł może starać się o zwrot kosztów ich podróży. Otrzymują też specjalne legitymacje, dzięki którym mogą wchodzić na teren Sejmu.
Grzegorz Braun to charakterystyczny polityk wyróżniający się w Sejmie kwiecistym językiem i skrajnie prawicowymi poglądami. Dlaczego filmowiec został właśnie jego asystentem? W rozmowie z „Rzeczpospolitą" Szołajski wyjaśnia, że obaj są absolwentami Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. – Grzegorz jest po prostu moim kolegą ze szkoły filmowej. To zaważyło – mówi Konrad Szołajski.
Dodaje, że poseł zaproponował mu pomoc, gdy dowiedział się o kłopotach z wchodzeniem do Sejmu przy okazji prac nad filmem „Dobra zmiana". – Odmowy wpuszczania mojej ekipy zaskarżyłem w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Film robiłem przez dwa lata i ani razu nie udało mi się przekroczyć z kamerą murów przy ul. Wiejskiej – relacjonuje.