Dzięki temu przed deweloperami otwierają się nowe możliwości przeciwdziałania skutkom zmian klimatu. Mogą budować ogrody deszczowe. Wystarczy zaprojektować je w gruncie lub w skrzynce zasilanej wodą z dachu. Ponadto użyć przepuszczalnych powierzchni na parkingach lub chodnikach tak, by woda deszczowa swobodnie spływała z powierzchni utwardzonych do zagłębień z bioretencją.
Zaleca pan budowę z materiałów ekologicznych. Czym się różnią od tych tradycyjnych?
Im bardziej dany materiał jest przetworzony, tym więcej powstało przy jego produkcji dwutlenku węgla, czyli ślad węglowy. I choć beton czy stal są bardzo tanie, to ślad środowiskowy, jaki zostawia po sobie ich produkcja, jest duży. Dlatego warto, by inwestorzy korzystali z materiałów naturalnego pochodzenia i z materiałów z recyklingu. Można zastosować np. technologię drewna klejonego, które daje niemal nieograniczoną możliwość kształtowania konstrukcji budynku. Dach ostatniej kondygnacji w konstrukcji z wiązarów kratowych drewnianych – 190 zł netto za mkw. Żelbetowa konstrukcja monolityczna to 175 zł netto za mkw. Niby drożej, ale wielkiej różnicy nie ma. Za to zysk ekologiczny jest ogromny.
A auta elektryczne? Pana zdaniem powinny być stacje ładowania w garażach podziemnych?
Deweloperzy je krytykują, mówiąc, że to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Samochody elektryczne wcale nie są takie ekologiczne. Wprawdzie nie emitują spalin, ale zużywają prąd, który jest produkowanych w tradycyjnych elektrowniach węglowych. Sytuacja ulegnie zmianie, kiedy zwiększymy udział zielonej energii. Stacje ładujące mają sens, ale tylko gdy budynek jest samowystarczalny energetycznie, czyli ma np. na dachu panele słoneczne. Na polski rynek wchodzą właśnie dachówki z warstwą fotowoltaiczną i zintegrowane dachy z paneli tworzących strukturę dachu.