Są spektakle, które tak jak „Dziady" w 1968 r. wyprowadzają ludzi na ulice. Są takie manifesty, książki, filmy, festiwale... Potrafią zmienić politykę. Wie to każdy dyktator, dlatego Hitler palił książki. Słowa nabierają mocy, kiedy skrótowo, prosto i celnie podsumowują rzeczywistość. I żeby te słowa usłyszeć, warto było stać cały dzień po bilety do kina na „Człowieka z marmuru", jak w 1976 r. Czasem wystarczy werbel z piosenki Maanamu, tak jak w Liście Przebojów radiowej Trójki, która była przecież licencjonowaną, cenzurowaną i państwową rozgłośnią w latach 80. Ale Markowi Niedźwieckiemu udało się wtedy przemycić kawałek prawdy na antenę. Nieduży, ale wystarczający, by całe pokolenie to zapamiętało. To dlatego szef Porozumienia i polityk rządzącej prawicowej koalicji Jarosław Gowin mówi dziś w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" o kompromitacji władz Polskiego Radia. On wie, że słowa i symbole potrafią zmieść ze sceny politycznej każdą władzę, jeśli ta nie potrafi się z nimi obchodzić. Zbulwersowany jest Joachim Brudziński, a wicepremier Piotr Gliński wietrzy prowokację. Kancelaria Prezydenta jest oburzona.
Mamy apogeum politycznego kryzysu. Cały czas aktywną pandemię, zamknięte granice i gospodarkę, w którą mocno uderzył koronawirus. W Sądzie Najwyższym trwa pat, którego rozwiązanie powierzono byłemu szefowi Ordo Iuris, główna partia opozycyjna wymieniła właśnie kandydata na prezydenta, ważą się losy systemu wyborczego w Polsce, policja brutalnie traktuje gazem i pałkami grupę demonstrantów, niebacznie zatrzymując także senatora – a politycznym bohaterem weekendu jest Kazik. Taką właśnie moc mają słowa: „twój ból jest lepszy niż mój". Bo stały się soczewką, przez którą miliony obywateli nagle zobaczyły władzę PiS.
I tego właśnie boi się każda partia rządząca, która nadużywa władzy. Dlatego na demonstrantów w sobotę wysłano niewspółmiernie liczne siły policji, które zachowywały się według najgorszych wzorców. Dlatego jeszcze w niedzielę siedziby PiS pilnowało kilka policyjnych furgonetek na sygnałach. Ze strachu.
Sondaże pokazują na razie początek zmiany w preferencjach wyborców. Po pierwsze, wzrasta prognozowana frekwencja, wyborcy opozycji częściej deklarują, że oddadzą głos. Po drugie, wejście do gry Rafała Trzaskowskiego z prostym przekazem o zwiększeniu do 6 proc. PKB wydatków na zdrowie i utworzeniu „nowej telewizji publicznej" nie tylko podgryza innych centrowych kandydatów, ale mobilizuje także tych, którzy do tej pory byli atutem Platformy Obywatelskiej – wyborców z wielkich miast. Tych samych, którzy słuchają Kazika. Po trzecie, obywatele martwiący się o swoją przyszłość czekają teraz na słowa, które dodadzą im otuchy i pomogą przetrwać – finansowo, zawodowo i psychicznie. Ten, któremu uda się je odnaleźć – wygra.