Polska kardiologia interwencyjna, która przez wiele lat stawiana była za wzór innym dziedzinom medycyny, teraz jest na zakręcie. Dzięki nowoczesnym technikom udało się zmniejszyć śmiertelność w ostrych stanach wieńcowych, ale jednocześnie w tym roku radykalnie obniżono wyceny tych świadczeń, co spowodowało, że szpitale zaczęły się zadłużać. Nadal też szwankuje prewencja i opieka poszpitalna, co powoduje, że choroby układu sercowego wciąż są głównym zabójcą Polaków. Ministerstwo przygotowało projekt tak zwanej opieki koordynowanej i kompleksowej w kardiologii, informując, że w ślad za tym pójdą pieniądze rekompensujące obniżone wyceny.
Tymczasem – jak alarmują eksperci – nic w tej dziedzinie nie jest przygotowane i wprowadzenie tego planu od 1 stycznia wydaje się nierealne. To z kolei może rozpocząć burzenie sprawnie działającego systemu związanego z kardiologią interwencyjną. Eksperci alarmują, że przyszły rok może być najgorszym pod względem sytuacji finansowej od wielu lat.
O wyzwaniach stojących przed branżą rozmawiali uczestnicy debaty „Jak powinna wyglądać opieka kompleksowa w kardiologii? Propozycje i perspektywy z punktu widzenia Ministerstwa Zdrowia, Narodowego Funduszu Zdrowia, Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, świadczeniodawców publicznych i niepublicznych". Przy jednym stole zasiedli najwybitniejsi polscy kardiolodzy oraz decydenci.
Stan przedzawałowy
– Za trzy lata będziemy mieli w Polsce o 16 tys. zawałów rocznie więcej niż obecnie – alarmował prof. dr hab. Grzegorz Opolski, kierownik I Katedry i Kliniki Kardiologii WUM, prezentując aktualne dane epidemiologiczne oraz prognozy na 2020 i 2030 r.
Podkreślił, że choroby układu sercowo-naczyniowego są od lat główną przyczyną zgonów Polaków, odpowiadając za ponad 40 proc. zgonów wśród mężczyzn i 50 proc. wśród kobiet.