Ministerstwo Finansów przekonuje, że jego najnowsza propozycje podatkowa, czyli tzw. exit tax, ma być w Polsce wprowadzana pod hasłem uszczelnienia systemu podatkowego i walki ze zjawiskiem przenoszenia się firm do różnych krajów w celu uniknięcia podatku. Według ekspertów, których poprosiliśmy o opinię, nowe rozwiązania mogą jednak uderzyć zarówno w normalny biznes, jak i Polaków, którzy planują przeprowadzkę za granicę.
Czytaj także: Grabowski: Exit tax to myto dla uciekających z Polski
Cel podatnika mało ważny
Do wdrożenia do 2020 r. „podatku od wyjścia" Polskę obliguje unijna dyrektywa ATAD. – O ile jednak w dokumencie tym trafnie zdiagnozowano obszary ryzyka związane z unikaniem opodatkowania, o tyle polska ich interpretacja przedstawiona przez resort finansów wydaje się niepokojąca – zaznacza Łukasz Czucharski z Komitetu Podatkowego Pracodawców RP. – Można bowiem uznać, że projektodawca chce wykroczyć poza cele przedstawione w dyrektywie i pod pretekstem jej implementacji wprowadzić profiskalne rozwiązanie, które dotknie również podmioty niestosujące agresywnej optymalizacji. Czyli mówiąc w prosty sposób, takie osoby, których celem wcale nie jest ucieczka z majątkiem – wyjaśnia Czucharski.
Ryzyko, że dany podmiot zapłaci exit tax nawet w sytuacji, gdy przeprowadzka wynika z jego życiowych decyzji zupełnie niezwiązanych z agresywnymi optymalizacjami podatkowymi dotyczy zarówno osób prawnych, jak i zwykłego Kowalskiego.