Politycy PiS często podkreślają, że wydatki z tzw. nowej piątki PiS wrócą po części do budżetu państwa. Ma to być argument za tym, że najnowszy program wyborczy wcale nie jest tak kosztowny, jak mogłoby się wydawać.
A ile może wrócić do publicznej kasy? – zapytaliśmy ekonomistów. Szacunki są bardzo różne: sięgają od 3,6 mld zł do nawet 8 mld zł, o ile impuls fiskalny wyniesie 40 mld zł rocznie. Za to wszyscy zgodnie podkreślają, że w żadnym razie koszty nie zwrócą się w całości i budżet musi i tak dołożyć – czy to ograniczając inne wydatki, czy podnosząc podatki, czy też zwiększając deficyt i zadłużenie.
Czytaj także: Deficyt będzie rósł po obietnicach PiS
Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, wyjaśnia, że różne transfery publiczne, które trafiają do kieszeni Polaków, rzeczywiście zwiększają bazę podatkową i przez to także wysokość wpływów z podatków. Jeśli są to bezpośrednie transfery, takie jak 500+ czy 13. emerytura, czy nawet wyższa płace netto (co ma być efektem obniżenia klina podatkowego), w pierwszej kolejności wpływają na konsumpcję i podatki konsumpcyjne, typu VAT i akcyza.