– Te negocjacje są historycznie najtrudniejsze z dotychczasowych – mówił przed szczytem Mateusz Morawiecki. Główny powód to brexit, którego wynikiem jest ubytek ok. 8–9 mld euro rocznie. – Z drugiej strony część krajów naciska na nowe cele, nową strukturę budżetu i jednocześnie obniżenie wydatków na politykę rolną i spójności – dodał.
Według szefa rządu Polska nie wyrazi zgody na jednoczesną rewolucję w strukturze budżetu (radykalne przesuwanie środków z rolnictwa i polityki spójności na inne cele) przy redukcji całości wydatków.
Czytaj także: Szczyt UE w sprawie budżetu: Bruksela odpuszcza Polsce
Batalia o budżet
– Już dziś widać, że nasze rozmowy z Charles'em Michelem (szefem RE) i Ursulą von de Leyen przyniosły rezultat – przekonywał Morawiecki. Chodzi o ok. 6,5 mld euro dodatkowych pieniędzy dla Polski w propozycji przewodniczącego Rady Europejskiej (w porównaniu z projektem KE z maja 2018 r.). Konkretnie, jak szacuje rząd, Polska dostała 1,8 mld euro na politykę spójności, 0,5 mld euro na rolnictwo, do 2,2 mld euro na instrument konwergencji i reform oraz 2 mld euro w Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. To nie kompensuje cięć dokonanych przez KE, głównie w polityce spójności, w porównaniu z obecnym okresem budżetowym 2014–2020. Polsce przyznano wtedy 64,4 mld euro, czyli 19 mld euro mniej niż dostajemy teraz. Z korektą na poziomie 1,8 mld euro nasz ubytek zostanie ograniczony do 17,2 mld euro.