Firm zombi, trwających przy życiu tylko dzięki dostępowi do taniego kredytu, w rozwiniętych gospodarkach przybywa falami co najmniej od połowy lat 80. XX w. Wtedy takim „chodzącymi trupami" było zaledwie 4 proc. giełdowych firm z 14 wysoko rozwiniętych krajów, w 2000 r. – około 10 proc., a w 2017 r. – już 15 proc. Jak wynika z opublikowanego w tym miesiącu artykułu Ryana Banerjee i Borisa Hofmanna, ekonomistów z Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS), szeregi zombi powiększały się po każdym kolejnym kryzysie. Obecny, wywołany przez pandemię Covid-19, może zaś być dla nich nawet skuteczniejszym inkubatorem niż wcześniejsze. Większa jest bowiem determinacja rządów i banków centralnych, aby nie dopuścić do fali bankructw i masowych zwolnień, a politykę taką zastosowały nie tylko kraje rozwinięte, ale też rozwijające się, z Polską włącznie.