Polska w centrum uwagi
Dotychczas nasz kraj słynął z tego, że jest jednym z najważniejszych ośrodków w Europie dla międzynarodowych centrów usług wspólnych. Od kilku lat firmy z całego świata otwierają tu swoje centra R&D.
Wśród tych, które już uruchomiły placówki badawczo-rozwojowe lub wkrótce to zrobią, wymienić należy BSH (zatrudnią w Łodzi blisko 200 inżynierów), Aptiv (tworzy systemy jazdy autonomicznej), Wabco (rozwiązania związane z bezpieczeństwem w motoryzacji) czy Motorolę. Amazon w 2013 r. przejął tu startup Ivona tworzący symulator głosowy i na jego bazie zbudował centrum R&D w Gdańsku – teraz chce zatrudnić tam 200 kolejnych inżynierów.
Swoje laboratoria mają tu też Astra Zeneca, Johnson & Johnson i Roche. Ten ostatni koncern w ub.r. na R&D w naszym kraju przeznaczył rekordowe ok. 730 mln zł (w latach 2014–2017 wydatki na ten cel sięgnęły 2,2 mld zł).
Wojciech Szapiel, prezes fundacji Inventity, ostrzega jednak przed hurraoptymizmem. – Pod względem liczby centrów R&D Polska nie różni się zbytnio od krajów Europy Zachodniej – twierdzi. – Dynamika tworzenia takich obiektów od chwili, kiedy weszliśmy do UE, jest całkiem imponująca. Różnicę stanowi poziom finansowania tych centrów, znacznie niższy niż na Zachodzie. To z kolei przekłada się na ograniczoną liczbę projektów, które są na odpowiednio wysokim poziomie wdrożenia innowacji – podkreśla rozmówca.
Jesteśmy w ogonie rankingu, ale prognozy są optymistyczne
Z danych Eurostatu wynika, że Polska na działalność badawczo-rozwojową (R&D) wydaje ledwie 0,97 proc. PKB. To niewiele. Taki poziom nakładów plasuje nas w Europejskim Rankingu Innowacyjności (European Innovation Scoreboard 2018) w grupie państw określanych mianem umiarkowanych innowatorów. Nasz kraj zajmuje w nim dopiero 25. pozycję na 28 członków Unii Europejskiej. Wyprzedzamy m.in. Bułgarię i Rumunię. O skali wyzwań w tym kontekście może świadczyć fakt, że Polska ma ambicję, by zwiększyć wysokość nakładów na R&D do 1,7 proc. PKB w 2020 r. Tymczasem obecnie unijna średnia to już ponad 2 proc. PKB. Dla porównania w Szwecji ten wskaźnik sięga 3,25 proc., Austrii – 3,09 proc., Niemczech – 2,94 proc., Danii – 2,87 proc., Finlandii – 2,75 proc. Dane Eurostatu wskazujące udział produktów wysoko technologicznych w eksporcie również nie są korzystne dla Polski – ten wynosi tu ledwie 8,5 proc. Prognozy mimo wszystko są jednak obiecujące. Z badań Deloitte wynika, że blisko 80 proc. firm w naszym kraju planuje zwiększenie wydatków w obszarze R&D w ciągu najbliższych trzech–pięciu lat. W Europie Środkowo-Wschodniej ten odsetek jest niższy – sięga 67 proc.
Kaja Prystupa-Rządca ekspert Akademii L. Koźmińskiego
Polska ma potencjał, by zostać popularną destynacją dla zagranicznych centrów R&D. Magnesem są wysokiej jakości kadra oraz system zachęt i ulg dla inwestycji badawczo-rozwojowych. Z roku na rok nasz kraj przyciąga coraz więcej takich inwestycji. Zagraniczne centra R&D są istotne dla polskiej gospodarki, bo tworzą miejsca pracy dla osób o wysokich kwalifikacjach i w ten sposób sprawiają, że dla specjalistów rozwijanie kariery w kraju staje się atrakcyjną alternatywą. Centra są też źródłem cennej wiedzy w zakresie prowadzenia prac badawczych i ich komercjalizacji. W dłuższym okresie będziemy mogli czerpać korzyści w postaci rozprzestrzeniania się wiedzy na temat najlepszych praktyk w obszarze R&D.