– FGŚP to 800 mln zł, co starczy dla jakichś 150 tys. pracowników, choć zagrożonych jest od 3 do nawet 4,8 mln miejsc pracy w Polsce – wytyka Grzegorz Baczewski, wiceprezes Konfederacji Lewiatan. – Sam pomysł, że kto pierwszy ten lepszy, to dosyć ryzykowna konstrukcja, grozi „zatkaniem" maszyny urzędniczej. W projektach jest też mglista obietnica, że w razie czego można będzie wykorzystać środki z Funduszu Pracy, ale to może oznaczać konieczność uruchamiania całej procedury od nowa, czyli wydłużenia wszystkiego o kolejne tygodnie – przekonuje.
I dodaje, że procedury są dosyć skomplikowane i czasochłonne, a dla różnych rodzajów firm przewidziano bardzo różne ścieżki. Przykładowo firmy większe, takie, które ogłaszają przestój lub ograniczają czas pracy, będą mogły ubiegać się o dopłaty do wynagrodzeń pracowników w wojewódzkich urzędach pracy, mniejsze firmy – w powiatowych urzędach pracy, a samozatrudnieni i osoby na umowach zlecenia (chodzi tu o bezpośrednią pomoc dla danych osób, a nie dla pracowników) – w ZUS.
Może, ale nie musi
Jeszcze gorzej, że wedle zapisów ustawy instytucje te (w większości przypadków) mogą przyznać pomoc zainteresowanym – ale nie muszą. A to znaczy, że wszystkie wnioski będę oglądane pod kątem spełnienia kryteriów formalnych, rozpatrywane i ostatecznie akceptowane lub nie przez urzędnika.
– Jak czytamy w ustawie, ZUS ma np. wypłacać świadczenie postojowe w terminie nie dłuższym niż 30 dni od dnia wyjaśnienia ostatniej okoliczności niezbędnej do jego przyznania. Podobnie jest w przypadku wojewódzkich urzędów pracy. To oznacza, że wypłata może potrwać tygodniami. Dostajemy system zbiurokratyzowany, uznaniowy, zamiast gwarancji pomocy i zmniejszenia niepewności. Firmy jeszcze w większym stopniu nie będę wiedziały, co robić – zaznacza Baczewski.
Firmy też proszą
Apele w sprawie ustaw antykryzysowych kierują nie tylko organizacje biznesowe, ale też sami przedsiębiorcy. We wtorkowym dramatycznym liście firma Wójcik Meble postuluje m.in., by państwo wzięło na siebie wypłatę zasiłków i składek ZUS (do wysokości co najmniej płacy minimalnej), dla wszystkich pracowników tych firm, które muszą dokonać przymusowego przestoju. Do tego oczekuje, że pomoc dla firm nie będzie różnicowana ze względu na ich wielkość i nie będzie łączona z wcześniej otrzymaną pomocą de minimis, a wszystkie rozwiązania wprowadzane będą automatycznie bez konieczności długiego procedowania oraz będą dotyczyły wszystkich, z wyłączeniem uznaniowości.
Weryfikacja po epidemii
– Do tego wszystkiego trzeba pamiętać, że urzędy i instytucje publiczne są w praktyce zamknięte, działają tylko online. Pomoc będzie więc wielkim testem dla e-administracji, ale nie wiemy, jak to zadziała – mówi Pączka.