Pokojowa bańka, czyli nadzieje i realia końca wojny o Ukrainę

Wiele polskich firm mogłoby wziąć udział w odbudowie Ukrainy. Analitycy pytani o beneficjentów końca wojny, wskazują firmy z różnych branż. Jaka może być skala projektów i czy pokój wystarczy, by ruszyły?

Publikacja: 21.02.2025 04:50

Retroville – zniszczone przez Rosjan w 2022 r. centrum handlowe w Kijowie zbudowane przez Unibep

Retroville – zniszczone przez Rosjan w 2022 r. centrum handlowe w Kijowie zbudowane przez Unibep

Foto: Maxym Marusenko/AFP

24 lutego miną trzy lata od napaści Rosji na Ukrainę. Wraz ze zmianą prezydenta Stanów Zjednoczonych 2025 rok przyniósł nowe otwarcie stosunków międzynarodowych tego kraju, w tym oficjalną zapowiedź zakończenia wojny za naszą wschodnią granicą. Pierwsze wzmianki na ten temat pojawiały się już w 2024 r. Ale to pierwsze tygodnie bieżącego roku przyniosły informacje, jaki może być plan Donalda Trumpa, a potem termin startu negocjacji i oczekiwanego zawieszenia broni. Rynki akcji w Warszawie, ale też we Frankfurcie czy Paryżu, zareagowały entuzjastycznie, choć konkretnych powodów do optymizmu na razie brak. Mijający tydzień przyniósł pierwsze otrzeźwienie. Co może się wydarzyć zdaniem ekspertów, jakie plany wobec Ukrainy mają polskie firmy?

Gra pod pokój

18 lutego w Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej rozpoczęły się rozmowy Stanów Zjednoczonych z Rosją nt. zakończenia wojny w Ukrainie. Ani Ukraina, ani Unia Europejska nie zostały do tych rozmów zaproszone. Po pierwszym dniu spotkań ogłoszono, że specjalny zespół negocjacyjny będzie „konsultował” decyzje z UE i Ukrainą.

Czytaj więcej

Plany Francji i Wielkiej Brytanii. Ostatni moment na odsiecz Ukraińcom

Stanowisko Amerykanów przedstawione wcześniej w Monachium zakłada prowadzenie negocjacji z Rosją i Ukrainą osobno oraz obciążenie Europejczyków pozbawionych wsparcia amerykańskiej armii kosztami stabilizacji po wojnie.

Z gospodarczego punktu widzenia, budowa niezależnego od Stanów Zjednoczonych zaplecza militarnego, oznaczać może zwiększenie nakładów państw na produkcję broni i armię. Część państw europejskich zasygnalizowała wstępnie, że może wysłać wojska na teren Ukrainy. To na razie początek wypracowywania stanowiska przez kraje Europy.

Nieznany jest też termin zakończenia rozmów o warunkach pokoju w Ukrainie, ale – jak podał Bloomberg – administracja prezydenta Stanów Zjednoczonych miała wskazać, że Trump chce uzyskać zawieszenie broni przed Wielkanocą (20 kwietnia).

Komentatorzy podkreślają, że zawieszenie broni to za mało, aby ziścił się pozytywny scenariusz dla Ukrainy.

Mimo wielu niewiadomych co do sytuacji regionu Europy Wschodniej inwestorzy giełdowi doceniają ostatnio polskie akcje. Od początku roku WIG zyskał ponad 17 proc., WIG20 – około 20 proc., a WIG-Ukraine ponad 60 proc. Drożały – jak na początku wojny – spółki, które mają coś wspólnego z wojskiem (Lubawa, Protektor, Pamapol, ZREMB Chojnice), wywodzące się z Ukrainy lub takie, które mogłyby znaleźć tam dodatkowy popyt. Niektórzy wiążą wzrosty notowań akcji ze wzrostem zainteresowania aktywami rosyjskimi. To z kolei tłumaczą przewidywaniami, że w UE spadną sankcje nałożone na Rosję i ożyje gospodarka.

Teraz eksport i mała odbudowa Ukrainy

To wszystko na razie spekulacje. Wśród analityków panuje przekonanie, że indeksy zyskiwały za sprawą samej zapowiedzi końca wojny za wschodnią granicą. Możemy mieć do czynienia z bańką, która pęknie w najmniej oczekiwanym momencie. W tym tygodniu były sesje spadkowe.

Wiadomo, iż wojna sprawiła, że Ukraina dołączyła do grona jednych z najważniejszych rynków zbytu dla Polski. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego przeanalizowanych przez Polski Instytut Ekonomiczny wynika, że w 2024 r. dostawy z Polski do Ukrainy kolejny raz wzrosły. Ich udział w eksporcie od 2021 r. zdążył się podwoić do 4 proc. W ogólnym zestawieniu eksportowym widać wyższe obroty bronią i militariami czy odzieżą.

Czytaj więcej

Tyle Polska wyda na obronność w 2026 roku. Idziemy na rekord

W Ukrainie działa kilka tysięcy polskich firm. Niektóre w całkiem pokaźnej skali. Część działa już przy tzw. małej odbudowie. – Odbudowa Ukrainy trwa – mówi Adam Białachowski, prezes B-Act, firmy specjalizującej się w nadzorze budowlanym i doradztwie. – Pracujemy w sumie przy 19 projektach. Duża część naszych działań to tzw. mała odbudowa Ukrainy, która polega na budownictwie infrastrukturalnym: odbudowie dróg, autostrad, mostów. Przykładem może być rozbudowa mostu na granicy z Mołdawią w Jampolu. Ważnym obszarem są też projekty związane z odbudową szkół, szpitali i budynków mieszkalnych uszkodzonych w wyniku rosyjskich ostrzałów – relacjonuje. – Naturalnie znaczna część projektów ruszy wraz z końcem konfliktu, jak i też można liczyć na zwiększenie dynamiki – ocenia prezes B-Act.

– Jestem z pochodzenia Mołdawianką i mam ogromną nadzieję, że zakończenie wojny w Ukrainie będzie korzystne zarówno dla tego kraju, jak i mojego ojczystego – mówi Liudmila Climoc, szefowa Orange Polska. – Liczę też, że polskie, czy szerzej – unijne – przedsiębiorstwa będą miały udział w odbudowie Ukrainy. Powinien to być istotny bodziec dla gospodarki.

Orange nie chciał zdradzić, co dla biznesu telekomu może oznaczać koniec wojny. Nie jest tajemnicą, że polscy operatorzy wspierają walczących sąsiadów w swojej dziedzinie.

Liczne firmy mają nadzieję, że wezmą aktywny udział w docelowej odbudowie Ukrainy, infrastrukturalnej i gospodarczej, po wojnie.

Odbudowa Ukrainy. Sklepy z potencjałem

Analitycy pytani o ewentualnych beneficjentów końca wojny wskazują firmy z różnych branż. Ogólnie to spółki, które już tam są i będą mogły wrócić do zawieszonych na kołku planów lub zintensyfikować działalność oraz takie, dla których będzie to szansa na nowe zlecenia. Do tego grona zaliczani są przedstawiciele handlu detalicznego, firmy budowlane, materiałowe, wydobywcze, energetyczne, paliwowe czy przewoźnicy.

Beneficjentem zakończenia wojny w segmencie handlu detalicznego może być LPP, właściciel Reserved czy Sinsay. Spółka ta po decyzji o zamknięciu blisko 160 sklepów po wybuchu wojny w 2022 r., już rok później działała tam niemal pełną parą. Przychody LPP z ukraińskiego rynku powiększyły się wtedy o 70 proc. i po zakończeniu 2023 r. zarząd ogłosił powrót do rozwoju sieci sklepów w tym kraju.

W I połowie 2024 r. Ukraina znowu należała do rynków, na których przychody LPP rosły najdynamiczniej. Zgodnie z zapowiedziami menedżmentu ukraińskiej spółki LPP, w ub.r. grupa miała „podwoić swoją obecność” w Ukrainie. Firma nie potwierdza, czy tak się stało i nie zdradza planu.

W wypadku CCC potencjał na ukraińskim rynku zdaje się być większy. W lipcu 2024 r. grupa miała tam 15 sklepów. Jednak Łukasz Wachełko, zastępca dyrektora ds. analiz i rekomendacji w Wood & Company, po CCC nie spodziewa się tam ekspansji. Jego zdaniem największy potencjał w Ukrainie jest przed Jeronimo Martins, właścicielem Biedronki. Nie ma zaś przekonania, czy na rozwój na kolejnym rynku pozwoli sobie Pepco.

Budowlańcy na tak, ale mają warunki

Odbudową Ukrainy w sensie dosłownym są zainteresowane spółki budowlane. Zawieszenie działań wojennych, bezpieczeństwo pracowników i finansowe – to główne warunki zaangażowania się na Ukrainie, które wymieniają.

Grupa Unibep, rodem z Podlasia, ma na koncie dużo projektów w Ukrainie i Białorusi. Zbudowała m.in. centra handlowo-usługowe w Kijowie i Charkowie – oba zbombardowane przez Rosjan. Wojna zniweczyła plan budowy galerii w Zaporożu. Unibep zawsze angażował się wyłącznie w projekty ubezpieczone przez KUKE, finansowane przez polskie banki. Aktualnie ogranicza się do inwestycji finansowanych z polskich funduszy publicznych i trzyma rękę na pulsie. – Nigdy nie zaprzestaliśmy działalności u naszego wschodniego sąsiada. Cały czas mamy tam przedstawicielstwo, oczywiście w minimalnym składzie. Jesteśmy zapraszani na ważne międzynarodowe spotkania dotyczące odbudowy Ukrainy, działamy m.in. w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Przedsiębiorców w Ukrainie czy w Polsko-Ukraińskiej Izbie Gospodarczej, gdzie na bieżąco monitorujemy dynamiczną sytuację gospodarczą i polityczną – mówi Leszek Gołąbiecki, wiceprezes ds. eksportu Unibepu.

– Spotykamy się ze stroną rządową, uczestniczymy w konferencjach jako głos doświadczonego przedsiębiorstwa. Dobrze, że dużo rozmawiamy o szansach i zagrożeniach, ale nie zapominajmy, że biznes to przede wszystkim działanie – dodaje.

Zdaniem Gołąbieckiego, trudno oceniać szanse Unibepu czy Polski na udział we właściwej odbudowie, bo wiele rzeczy jest nadal w formie planów, zapewnień, scenariuszy. – Dużo jeżdżę po Ukrainie i naprawdę już teraz widać tam coraz więcej spółek amerykańskich, koreańskich, japońskich czy niemieckich. Dlatego najwyższy czas, by stworzyć dobre, przemyślane programy dla wszystkich, którzy chcą uczestniczyć w odbudowie Ukrainy – apeluje menedżer. – Takie wsparcie rządowe z jednej strony pozwoli na minimalizację ryzyka, które zawsze pojawia się przy prowadzeniu działalności eksportowej, z drugiej strony może pomóc w rozwoju polskich firm na innych rynkach międzynarodowych – dodaje.

– Jako bezpośredni sąsiad Ukrainy, znający ten rynek, mający kompetencje i doświadczenie, Polska może stać się jednym z ważnych graczy. Ale już dziś powinniśmy ciężko pracować, by zbudować całą strategię udziału naszego biznesu w odbudowie Ukrainy, biorąc pod uwagę także konsekwencje dla rynku polskiego: wydrenowanie materiałów budowlanych, możliwy powrót do ojczyzny tych Ukraińców, którzy obecnie pracują na polskich budowach, kłopoty kadrowe w branży budowlanej itp. – wylicza.

Grupa Mirbud w 2018 r. założyła spółkę na Ukrainie, ale nie zdążyła rozkręcić tam biznesu. Paweł Bruger, rzecznik Mirbudu, podobnie jak wiceprezes Unibepu podkreśla udział spółki w rozmowach różnego szczebla. – Jeśli pojawią się szanse na udział Polski w odbudowie Ukrainy, to oczywiście będziemy zainteresowani taką możliwością, jednak do czasu zakończenia działań wojennych nie wydaje się to możliwe – mówi Bruger. Zaznacza, że zmiany wymaga sposób ogłaszania i rozstrzygania przetargów w Ukrainie. Mirbud będzie też bardziej zainteresowany kontraktami finansowanymi zewnętrznie (np. przez Bank Światowy) z pominięciem strony ukraińskiej.

Na Ukrainę spogląda Budimex. – Mamy zespół projektowy poświęcony Ukrainie. Jesteśmy w stałym dialogu z ukraińskimi biznesem, administracją i organizacjami branżowymi. Dalsze działania uzależnione są od scenariusza rozejmu czy pokoju – mówi Michał Wrzosek, rzecznik Budimeksu. On też kładzie nacisk na bezpieczeństwo pracowników i inwestycji.

Jako nadal perspektywiczny rynek postrzega Ukrainę Unimot, który w 2023 r. wypracował tam ponad 1 mld zł przychodu (8 proc. przychodu grupy ogółem). – Zamierzamy maksymalizować obecność na rynku hurtowej sprzedaży paliw, a po zakończeniu wojny (z dużą nadzieją, że stanie się to jak najszybciej) angażować się w odbudowę Ukrainy, przede wszystkim przez eksport asfaltów – przekazało nam biuro prasowe spółki. – Docelowo po zakończeniu wojny będziemy chcieli być obecni na rynku ukraińskim również w segmencie odnawialnych źródeł energii, który cały czas intensywnie rozwijamy – dodano. – Widzimy także potencjał w obszarze przewozów kolejowych. Olavion (spółka z grupy – red.) zajmująca się logistyką kolejową, posiada już zgodę na przekroczenie granicy polsko-ukraińskiej (do pierwszej stacji za granicą, następnie pociągi, zgodnie z regulacjami ukraińskimi, przekazywane są państwowym Kolejom Ukraińskim). Chcemy wykorzystywać ten potencjał do transportu produktów na rynek ukraiński, m.in. z polskich portów – informuje nas spółka.

Grupa Orlen sprzedaje odbiorcom ukraińskim produkty ropopochodne i świadczy usługi serwisowe branży upstream. Koncern zapewnił nas, że jest zainteresowany rozwojem działalności w Ukrainie, którą postrzega jako duży i chłonny rynek. Podobnie jak inne spółki, Orlen uzależnia silniejsze zaangażowanie w tym kraju od zakończenia działań militarnych i dalszej integracji Ukrainy z UE.

—wsp. ar, kmk

24 lutego miną trzy lata od napaści Rosji na Ukrainę. Wraz ze zmianą prezydenta Stanów Zjednoczonych 2025 rok przyniósł nowe otwarcie stosunków międzynarodowych tego kraju, w tym oficjalną zapowiedź zakończenia wojny za naszą wschodnią granicą. Pierwsze wzmianki na ten temat pojawiały się już w 2024 r. Ale to pierwsze tygodnie bieżącego roku przyniosły informacje, jaki może być plan Donalda Trumpa, a potem termin startu negocjacji i oczekiwanego zawieszenia broni. Rynki akcji w Warszawie, ale też we Frankfurcie czy Paryżu, zareagowały entuzjastycznie, choć konkretnych powodów do optymizmu na razie brak. Mijający tydzień przyniósł pierwsze otrzeźwienie. Co może się wydarzyć zdaniem ekspertów, jakie plany wobec Ukrainy mają polskie firmy?

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Włoski gigant zbrojeniowy zwiększa przychody
Biznes
Negocjacje UE i USA w sprawie ceł – czy dojdzie do porozumienia?
Biznes
Lucyna Stańczak-Wuczyńska: Jesteśmy w punkcie krytycznym
Materiał Promocyjny
Zwiększyć poziom zainteresowania zielonymi inwestycjami
Materiał Promocyjny
Deregulacja priorytetem polskiej prezydencji