Najważniejsza – o czym pisaliśmy już wczoraj – dotyczy usunięcia zapisu powołującego tzw. fundusz konwersji. Składać się na niego miały banki mające hipoteki walutowe i miały być z niego finansowane ich przewalutowania. Obecnie jest 466 tys. umów mieszkaniowych kredytów frankowych wartych 100 mld zł, spłaca je 812 tys. Polaków (głównie małżeństw). Oznacza to, że na razie nie mogą oni liczyć na mechanizm, który zmusi banki do oferowania im korzystniejszych warunków przewalutowania niż obecny kurs rynkowy. Z kolei dla banków to dobra informacja, bo przy maksymalnej stawce fundusz konwersji mógłby kosztować je w pierwszym pełnym roku nawet 2,5 mld zł.
Przedstawiciele opozycji podczas czwartkowego posiedzenia KFP domagali się odpowiedzi, dlaczego nagle posłowie PiS wycofali się z funduszu konwersji, który stanowił podstawę ustawy w zakresie przewalutowań hipotek. – Zdajemy sobie sprawę, że ustawa ta nie rozwiązuje głównego problemu w tym obszarze. Nie udało się nikomu: członkom komisji, frankowiczom, urzędnikom Kancelarii Prezydenta ani bankom, wypracować odpowiedniego rozwiązania oraz określić kryteriów i warunków konwersji – mówił Tadeusz Cymański, szef podkomisji sejmowej ds. ustawy frankowej.
Prezydencki minister Paweł Mucha zaznaczył, że nigdzie nie ma przepisu, który zabraniałby bankom proponowania dobrowolnej konwersji. – Nie ma zgody na klauzule abuzywne. Tam, gdzie dochodziło do naruszenia prawa, jest możliwość ingerencji sądu – zaznaczył i wskazał, że być może wykreślenie funduszu konwersji jest uzasadnione, biorąc pod uwagę oczekiwane rozstrzygnięcie Trybunału Sprawiedliwości UE, które prawdopodobnie będzie prokonsumenckie i może mieć pozytywny wpływ na sprawy frankowiczów w sądach.
Pozostawiono zapisy projektu dotyczące drugiego ważnego funduszu – wsparcia kredytobiorców (zarówno złotowych, jak i walutowych) – który powstał cztery lata temu i dzięki składkom banków ma około 600 mln zł. Mało kto z niego korzystał: do tej pory podpisano jedynie 920 umów o wartości 20,3 mln zł – wynika z najnowszych danych Banku Gospodarstwa Krajowego, który zarządza tym funduszem. Dlatego zdecydowano poluzować kryteria dostępu i zwiększyć zakres pomocy. – Ta ustawa, jej najważniejszy walor, polega na tym, że jest kierowana do małżeństw będących w bardzo trudnej sytuacji finansowej – przekonuje Cymański. Podkreśla, że dzięki rozszerzeniu zakresu pomocy klienci będą otrzymywać maksymalnie nie 1,5 tys. zł przez 18 miesięcy, ale 2 tys. zł przez 36 miesięcy. To łącznie nie 27 tys. zł, lecz 72 tys. zł. Pomoc w ramach funduszu wsparcia kierowana jest do klientów złotowych i walutowych. To pomoc zwrotna, ale bez odsetek, i przez trzy lata klienci będą mogli z niej korzystać. Po dwóch latach karencji następuje okres spłaty wydłużony z 8 do 12 lat. Jeśli 100 rat będzie spłaconych, 44 zostaną umorzone. – To duża pomoc. Biorąc wszystko pod uwagę, w tym inflację, realna spłata to 25–35 proc. pomocy – przekonuje Cymański. Nowelizacja zakłada też m.in. dwukrotne podniesienie minimum dochodowego umożliwiającego wsparcie oraz przewiduje pomoc, gdy klient musi sprzedać mieszkanie, ale kwota uzyskana z jego spłaty nie pokrywa kredytu. Niewykluczone jest dalsze złagodzenie kryteriów w toku prac nad projektem.