Nową ulgę przewidziano w projekcie rozporządzenia w sprawie zwolnień od podatku akcyzowego. Otóż podatnik (zwykle browar), który zniszczy zwrócone piwo z przekroczonym terminem przydatności, będzie mógł obniżyć swoje zobowiązane akcyzowe o kwotę, którą zapłacił od zwróconego i zniszczonego piwa. Taką likwidację trzeba będzie przeprowadzić do 31 lipca 2020 roku w składzie podatkowym, w miejscu produkcji piwa albo – za zgodą naczelnika urzędu skarbowego – w innym miejscu.
Rozporządzenie to ma złagodzić skutki sytuacji, w której zamknięte od marca bary i restauracje nie mogą sprzedać piwa. Problem dotyczy zwłaszcza , zwłaszcza tego w beczkach, z krótkim terminem przydatności do spożycia. Związek Pracodawców 'Browary Polskie" szacuje, ze w punktach gastronomicznych pozostało około 60-70 tysięcy beczek typu KEG.
Z kolei Ministerstwo Finansów szacuje, że ta jednorazowa ulga uszczupli budżet państwa o ok. 70 mln zł. Tymczasem zakładane w ustawie budżetowej roczne wpływy z akcyzy od piwa mają wynieść ok, 3,5 mld zł.
Takiej kwoty, szacowanej przed epidemią, zapewne nie uda się fiskusowi zebrać. Browary Polskie szacują, że ogólna sprzedaż piwa w marcu br. zmniejszyła się w stosunku do marca 2019 o około 4,4--5 proc. To spory spadek, zważywszy dotychczasową zmienność rynku, wywołaną np. czynnikami atmosferycznymi. – Dotychczas nawet gdy mieliśmy następujące po sobie deszczowe i gorące lata, różnice rok do roku nie przekraczały 2 proc. – informuje Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku. Ocenia on pozytywnie prowadzaną ulgę. – Zresztą takie rozwiązania są już przewidziane w niektórych krajach dla piwa, które nie zostało sprzedane, a jego termin przydatności do spożycia już minął, niezależnie od nadzwyczajnych okoliczności – przypomina Morzycki.
Jak można wspomóc branżę piwowarska i gastronomiczną, gdyby ograniczenia w funkcjonowaniu barów i restauracji się przedłużały? - Być może pewnym ułatwieniem byłoby dopuszczenie sprzedaży piwa na wynos do posiłku. Dziś nie jest to możliwe, a przecież często bywa czymś naturalnym, że w ramach cateringu są też napoje alkoholowe w rozsądnych ilościach – sugeruje Bartłomiej Morzycki.