Wyobraź sobie dystopijne społeczeństwo, w którym o tym czy możesz iść do pracy, pójść do kina czy teatru, a być może w ogóle wyjść na ulicę, decyduje kod QR. To kolejny pomysł, który ma zapewnić nam bezpieczeństwo i odwrócić zgubne dla ekonomii skutki pandemii. Władze zniosłyby ograniczenia w stosunku do osób, co do których zakłada się, że mają odporność na koronawirusa, umożliwiającą im powrót do pracy, socjalizację i podróżowanie.
W Polsce już pod koniec kwietnia pojawił się pomysł aby wyposażyć obywateli w aplikację, która przeprowadzi selekcję klientów w sklepach dzieląc ich na 3 kategorie: po zakażeniu – kolor czerwony, po kwarantannie – żółty i zielony gdy nie doszło do kontaktu z wirusem. Aplikacja miałaby zwiększyć dostęp do sklepów „zielonym” klientom.
Estonia poszła jeszcze dalej. Właśnie rozpoczęła testowanie „paszportu immunologicznego” pracownika, który umożliwi mu powrót do pracy po zarazie. Ten paszport immunologiczny to aplikacja, która generuje na określony czas kod QR. Na jego podstawie pracodawca może sprawdzić wyniki testów potwierdzających, że dana osoba jest całkowicie zdrowa i nie jest nosicielem SARS-CoV-2. Nad pomysłem zastanawiają się także rządy innych państw między innymi Wielkiej Brytanii, Francji czy Włoch.
Jednak jak wynika z raportu Natalie Kofler (założycielka światowej inicjatywy Editing Nature i doradca w ramach Scientific Citizenship Initiative, Harvard Medical School) i Françoise Baylis (profesor filozofii ze specjalizacją bioetyka na Uniwersytecie Dalhousie w Halifax w Nowej Szkocji) opublikowanego w brytyjskim czasopiśmie Nature, ten pomysł ma bardzo wiele wad. Podobny funkcjonował przez większą część XIX wieku w Nowym Orleanie. Oddzielał tych, którzy przeżyli żółtą febrę, od tych niemających za sobą tego doświadczenia. Brak odporności dyktował, kogo można było poślubić, gdzie można było pracować, a dla niewolników, ile byli warci. Immunitet bezpieczeństwa koncentrował władzę polityczną i ekonomiczną w rękach bogatej elity. Usprawiedliwiał i umacniał białą dominację.
Jak informuje Nature, już 24 kwietnia Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzegła przed wydawaniem paszportów odpornościowych, ponieważ nie można było zagwarantować ich prawidłowości. „Nie ma obecnie dowodów, że osoby, które wyzdrowiały po COVID-19 i mają przeciwciała, są chronione przed drugą infekcją” - czytamy w raporcie. Mimo wszystko, pomysł nie został odłożony do szuflady.
Chiny już wprowadziły wirtualne kontrole zdrowia, śledzenie kontaktów i certyfikaty QR, które mają za zadanie ograniczyć przepływ osób, a Chile zamierza wydawać ważne trzy miesiące świadectwa lekarskie ozdrowieńcom. Jednak zdaniem specjalistek, wszelka dokumentacja, która ogranicza wolności jednostki na podstawie biologii, może stać się platformą do ograniczania praw człowieka, zwiększa dyskryminację i zagrażanie, a nie ochronę - zdrowia publicznego. Kofler i Baylis piszą w „Nature” o dziesięciu powodach, czterech praktycznych, a sześciu etycznych, które pokazują jak złym pomysłem jest paszport immunologiczny.