Choć to właśnie ebola opanowała ostatnio światowe media, to jednak są wirusy, które znacznie łatwiej przywieźć z urlopu. Co roku po wakacjach lekarze wypisują tysiące recept na antybiotyki i środki grzybobójcze, bo mimo coraz wyższego poziomu higieny wciąż łatwo złapać groźne drobnoustroje. Zwłaszcza jeśli nie przestrzega się zasad bezpieczeństwa.
Kiła w natarciu
Po wakacjach gabinety lekarskie okupują ofiary krętka bladego odpowiedzialnego za zachorowania na jedną z najstarszych chorób wenerycznych świata, czyli kiłę. Przywożą ją z zagranicznych wojaży zarówno nastolatki, jak i emeryci.
Prof. Andrzej Kaszuba, kierownik Kliniki Dermatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, na swoim oddziale leczy stale czterech, pięciu pacjentów z kiłą. To niedużo, bo większość pacjentów, jak mówi profesor, leczy się prywatnie, żeby uniknąć obowiązkowego zgłoszenia do sanepidu. Lekarze w prywatnych gabinetach też mają wprawdzie obowiązek zgłaszania przypadków kiły, ale ulegają presji leczonych i przemilczają sprawę. Chorych trudno przekonać, że choć zgłoszenia są imienne, to obowiązuje ochrona danych osobowych. Stąd narodowe statystyki są skromne – 644 przypadki od początku roku do końca lipca, blisko 100 mniej niż w tym samym okresie 2013 r.
Przenoszona drogą płciową kiła najczęściej kieruje do lekarza chorych z objawami wysypki, łysienia kiłowego czy bielactwa albo z owrzodzeniami na narządach płciowych, a czasem także w gardle. Na szczęście kuracja nie jest droga – wystarczy penicylina, pod warunkiem że kiłę wykryjemy we wczesnym stadium. Wyleczeni będziemy funkcjonować normalnie, choć pod stałą opieką lekarza. Jeśli przybierze formę nieoczywistą – objawi się bezbolesnym wrzodem na ręku czy nosie – może przejść w formę utajoną, rozsiewając się po całym organizmie. Po latach uszkadza układ nerwowy, powoduje zaburzenia psychiczne, utratę wzroku i może prowadzić do śmierci.
Dermatolodzy i ginekolodzy coraz częściej rozpoznają inną chorobę z podręczników do historii – rzeżączkę. Od początku roku do końca lipca PZH odnotował 228 jej przypadków, blisko 20 mniej niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Podobnie jak kiła przenosi się drogą płciową i jest leczona głównie prywatnie. Chorzy zgłaszają się do gabinetów, kiedy rozwiną się stany zapalne narządów płciowych albo ropnie.