Sąd Najwyższy wydał postanowienie korzystne dla nieprofesjonalnych pełnomocników, czyli absolwentów prawa, którzy nie mają uprawnień adwokackich lub radcowskich.
Kwestia ta wynikła w sporze między przedsiębiorcami budowlanymi spod Warszawy o zapłatę kilkudziesięciu tysięcy złotych. Powód ustanowił pełnomocnikiem Michała B., prawnika, który nie jest ani adwokatem ani radcą prawnym. Sąd rejonowy zasądził część należności, ale Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał powtórzenie postępowania ze względu na jego nieważność: pełnomocnik nie miał prawa wystąpić w tej roli, gdyż jego umowa nie obejmowała takiej sprawy.
Magister w sądzie
Naruszono art. 87 § 1 kodeksu postępowania cywilnego, który dopuszcza wyjątek od reguły, że pełnomocnikiem w sądzie może być adwokat lub radca, na rzecz „osoby sprawującej zarząd majątkiem lub interesami strony" oraz osoby będącej ze stroną w stałym stosunku zlecenia, jeżeli przedmiot sprawy wchodzi w zakres tego zlecenia.
Wyrok ten zaskarżył pozwany, gdyż nie był zainteresowany powtarzaniem procesu. Jego pełnomocnik argumentował, że Michał B. zawarł już pół roku wcześniej z powodem umowę-zlecenie obejmującą stałe prowadzenie jego interesów i ten zarząd upoważniał go do prowadzenia sprawy. SN uwzględnił to stanowisko.
– Dla oceny prawa zarządcy do występowania w roli pełnomocnika nie jest istotne to, czy zlecenie zarządu obejmowało zastępowanie zleceniodawcy przez sądem, lecz to, że potrzeba wytoczenia procesu wiąże się (lub wynika) ze sprawowanym zarządem lub prowadzeniem interesów – wskazał sędzia SN Jan Górowski. Dodał, że roszczenie mieściło się w granicach sprawowanego przez Michała B. zarządu, mógł więc wystąpić jako pełnomocnik procesowy powoda.