W relacjach z niedawnego XI Zjazdu Adwokatury oraz ostatnich wypowiedziach prezesa NRA Andrzeja Zwary pojawia się wątek poszerzenia kompetencji adwokatów o sporządzanie protokołów zgromadzeń spółek prawa handlowego oraz uwierzytelniania odpisów i kopii dokumentów, które dotychczas znajdują się w wyłącznej kompetencji notariuszy.
Proponowana zmiana, co powiedziane zostało wprost, podyktowana jest chęcią zagwarantowania adwokatom dodatkowych możliwości zarobkowania. Trzymając się tej retoryki, można by było wskazać jeszcze więcej potencjalnych pól zarobkowania, które można by przejąć z innych dziedzin, ale nie czas tu na uszczypliwości.
Różnica w usytuowaniu notariusza i adwokata jest wyraźna. Notariusz, ustawowo zobowiązany do zachowania bezstronności wobec stron dokonywanych czynności oraz zachowania obiektywizmu w opisywaniu obserwowanych zdarzeń, jest urzędowym świadkiem, dokumentującym te zdarzenia. I z taką samą sytuacją mamy do czynienia zarówno podczas sporządzania protokołu, jak i poświadczania dokumentu. Ze względu na publiczny charakter czynności notarialnej zainteresowane osoby otrzymują, w postaci dokumentu notarialnego, szczególny instrument dowodowy, wzmocniony domniemaniami dowodowymi.
Rola adwokata w systemie prawnym jest z definicji inna. Jest on reprezentantem swojego klienta i zobowiązany jest do zagwarantowania jego interesów, również z wykorzystaniem w tym celu dokumentów notarialnych.
Nie chodzi mi o to, że powierzenie osobie przygotowania dokumentu, od którego treści mogą zależeć jej interesy, rodzi pokusy. Pokusy są pewnie zawsze. Chodzi o to, aby nie łamać fundamentalnych zasad leżących u podstaw zawodów notariusza i adwokata. A dokładnie – by wiedzieć, w którym miejscu należy się zatrzymać. Zostawmy notariuszowi co notarialne, a adwokatowi co adwokackie.