Czy mamy już powieść, która sumuje trzy dekady wolności po 1989 r., jak „Przedwiośnie” z kilkuletniej perspektywy nakreśliło źródła II RP i jej największe problemy?
Nie będę oryginalny: po 1989 r. już o tym mówiono, że brakuje nam takiej powieści, jak „Przedwiośnie”. Profesor Andrzej Mencwel w swoich publikacjach wskazywał, że sztandarową powieścią konserwatywną jest „Potop” Henryka Sienkiewicza, zaś sztandarową powieścią reformatorską – „Przedwiośnie” Żeromskiego. O wielkiej przenikliwości Żeromskiego świadczy również to, że zapisał swoje obserwacje na gorąco, w 1924 r., ledwie kilka lat po odzyskaniu niepodległości. To tak, jakby współczesny nam pisarz zdiagnozował III RP w 1995 r.