W stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości dobiegła końca wieloletnia dyskusja o przyszłości zachodniej pierzei placu Piłsudskiego w Warszawie. Deklaracja Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o restytucji Pałacu Saskiego miała być symboliczną inauguracją odbudowy – zgodnie z wolą głowy państwa – dla uczczenia stulecia niepodległości. Jak przekonywał Andrzej Duda, Pałac Saski wraz z Grobem Nieznanego Żołnierza ma stanowić „trwały pomnik niepodległości i symbol ciągłości państwowej oraz przywiązania obywateli do rodzimej kultury i dziedzictwa”. Premier Mateusz Morawiecki zaproponował nawet nazwanie gmachu Pałacem Niepodległości. Wielu urzędników zapewniało, że prace budowlane na placu Piłsudskiego rozpoczną się bez zwłoki: minister kultury Piotr Gliński zapowiadał, że odbudowa będzie „sprawna”, a przedstawiciel prezydenta – minister Wojciech Kolarski podkreślał, że ruszy jeszcze w 2019 roku, w oparciu o szczegółową „mapę drogową”. 27 lutego, po przełomowej wspólnej konferencji Marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego i Prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego wydawało się nawet, że udało się powrócić do czasów, kiedy próbę odbudowy podjęto ponad partyjnymi podziałami. W maju 2007 roku media informowały, że wokół kwestii odbudowy panuje polityczna zgoda, a przedstawiciele PiS-u i PO mówią jednym głosem: trzeba odbudować Pałac Saski i kamienice przy ul. Królewskiej. Jak dobrze pamiętamy, była to wówczas wola prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego.