– Wniosek dla nas jest prosty. Za plecami Ukrainy o jej losie nie zadecydowali, ale niespecjalnie nam też pomogli – podsumował genewski szczyt prezydentów Rosji i USA ukraiński portal LB.ua. Biden deklarował poparcie dla integralności terytorialnej Ukrainy, Putin odesłał do „porozumień mińskich” i stwierdził, że Moskwa nie ma „żadnych zobowiązań” wobec Kijowa.
– Kluczowe jest chyba to, że do resetu relacji USA–Rosja nie doszło. Tymczasem Putin wciąż utrzymuje, że Rosjan nie ma w Donbasie, a to oznacza, że nie śpieszy się z rozwiązywaniem tego konfliktu – mówi „Rzeczpospolitej” Mychajło Paszkow, analityk ds. międzynarodowych kijowskiego Centrum Razumkowa. Wskazuje, że kolejnym testem relacji Ukrainy z Zachodem będzie „platforma krymska”, do której Kijów chce zaangażować jak największą liczbę krajów, by rozmawiać o rosyjskiej okupacji półwyspu. – Szczyt odbędzie się w sierpniu i ważne, kto będzie reprezentował tam Stany Zjednoczone. Zełenski mówi, że około 30 przywódców potwierdziło udział. Ale szczegółów nikt nie zdradza, bo nasi dyplomaci mówią, że w rosyjskim MSZ powołano cały dział, który zajmuje się sabotażem tej inicjatywy – dodaje.