Od 16 kwietnia w Polsce jest obowiązek zakrywania nosa i ust w miejscach publicznych. Wprowadzone przez władze przepisy mają na celu ograniczenie kolejnych zakażeń. Zwłaszcza że zarażone osoby mogą przekazywać wirusa przed wystąpieniem charakterystycznych dolegliwości, a część przypadków Covid-19 jest bezobjawowa.
Maski, szaliki czy chustki, które zakładamy, wychodząc na zewnątrz, są zabezpieczeniem również dla nas samych. To, w jakim stopniu skutecznym, zależy m.in. od tkaniny, z której zostały wykonane, ilości warstw czy zastosowanych filtrów. – Te samodzielnie wykonane, bawełniane, zabezpieczają w 5–10 proc., nie więcej. Chronią nas jednak przed naszymi nieświadomymi ruchami, podczas których moglibyśmy dotknąć przypadkowo okolic ust, nosa czy oczu skażonymi dłońmi. Dlatego osobom, które mają wątpliwości co do konieczności ich stosowania, zawsze powtarzam takie angielskie przysłowie „better safe than sorry" (lepiej być ostrożnym, niż żałować) – wyjaśnia prof. dr hab. n. med. Tomasz Wąsik, wirusolog, kierownik Katedry i Zakładu Mikrobiologii i Wirusologii Wydziału Nauk Farmaceutycznych w Sosnowcu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.