Od tankietki do Shermana

W Muzeum Wojska Polskiego śladem generała Stanisława Maczka

Publikacja: 10.11.2009 12:36

Kanadyjskie działo samobieżne Sexton

Kanadyjskie działo samobieżne Sexton

Foto: MUZEUM WOJSKA POLSKIEGO W WARSZAWIE

Jednym z najlepszych związków taktycznych Wojska Polskiego, który we wrześniu 1939 roku doskonale zdał egzamin na polu walki, była 10. Brygada Kawalerii, przeformowana w 1937 roku w jednostkę pancerno-motorową. Dynamiczny proces rozbudowy broni pancernej, jaki następował w latach 30. w Europie, nie pozostał w Polsce niezauważony, a powstanie zmotoryzowanej brygady było elementem unowocześniania naszej armii i dostosowywania jej do nowej doktryny militarnej, w której formacje szybkie stanowić miały ważny składnik.

[srodtytul]10. Brygada Kawalerii (na motorach)[/srodtytul]

Nowa jednostka dopiero w 1939 roku znalazła się w gestii Dowództwa Broni Pancernej; jej trzon stanowiły zmotoryzowane pułki kawalerii:

24. Ułanów i 10. Strzelców Konnych, sprzęt pancerny natomiast zgrupowano w dywizjonie rozpoznawczym (szwadron 13 czołgów rozpoznawczych TKF), 101. kompanii czołgów rozpoznawczych (13 TKS) oraz 121. kompanii czołgów lekkich uzbrojonej w 16 czołgów Vickers E. Jak widać, większość czołgów to tankietki (w tym cztery z 20-mm działkiem), stanowiące zresztą najliczniejszy sprzęt pancerny WP w 1939 roku.

10. BK, dowodzona przez płk. Stanisława Maczka, przeszła długi szlak bojowy na południowym odcinku frontu, wielokrotnie skutecznie przeciwstawiając się niemieckim związkom szybkim – w tym 2. Dywizji Pancernej i 4. Dywizji Lekkiej. Jej działania dowiodły, iż rozpoczynająca się wojna należeć będzie w dużej mierze do broni pancernej. Te doświadczenia sprawiły, iż podczas odtwarzania Wojska Polskiego na obczyźnie wielką wagę przywiązywano właśnie do formacji zmotoryzowanych czołgowych. 19 września 1939 roku 10. BK, wykonując rozkaz Naczelnego Wodza, przekroczyła – jako zwarta jednostka i wraz z kilkoma tankietkami – granicę węgierską.

[srodtytul]10. Brygada Kawalerii Pancernej[/srodtytul]

Już w 1940 roku odrodziła się na nowo – we Francji powstała bowiem 10. Brygada Kawalerii Pancernej, której kadrę utworzyli byli żołnierze płk. Maczka. On sam zresztą, awansowany w listopadzie 1939 roku do stopnia generała, stanął ponownie na jej czele. Mimo iż uzbrojona w ostatniej chwili i w niepełnym składzie jednostka dowiodła swej wartości podczas kilku czerwcowych dni 1940 roku, tocząc uporczywe walki z Niemcami w Szampanii. We Francji sprzętem pancernym naszych czołgistów były lekkie Renault R-35, które w liczbie 45 sztuk zgrupowano w 1. batalionie 1. Pułku Czołgów.

W toku walk utracono wszystkie pojazdy pancerne, jednakże nasi pancerniacy, którzy zdołali się ewakuować do Wielkiej Brytanii, zabrali ze sobą to, co najcenniejsze – wojenne doświadczenie. Okazało się, że droga, jaką zapoczątkowali we wrześniu 1939 roku żołnierze 10. Brygady Kawalerii, jeszcze nie dobiegła końca.

[srodtytul]1. Dywizja Pancerna[/srodtytul]

Ponownie odtwarzane Wojsko Polskie miało być siłą na wskroś nowoczesną, dlatego wykorzystując doskonałą i sprawdzoną kadrę oficerską, podjęto wysiłek utworzenia broni, które wdarły się na pola bitew Europy. Należały do nich oddziały powietrznodesantowe (utworzenie Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego) i wojska pancerne. Jedną z najświetniejszych kart w historii polskiego oręża zapisała 1. Dywizja Pancerna, na czele której stanął bohater kampanii polskiej i francuskiej gen. Stanisław Maczek.

Utworzona w 1942 roku jednostka weszła do walki dwa lata później, podczas operacji normandzkiej. Gdy polscy żołnierze ponownie stanęli w sierpniu 1944 roku na francuskiej ziemi, dywizja dysponowała potężną siłą – blisko 300 czołgami. W 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej (cztery pułki, w tym trzy pancerne) – najważniejszej części składowej 1. Dywizji – znajdowały się amerykańskie czołgi Sherman (różne wersje), natomiast w 10. Pułku Strzelców Konnych (pułk rozpoznawczy dywizji) angielskie Cromwelle. Wsparcie zapewniała m.in. artyleria samobieżna – w 1. Pułku Artylerii Przeciwpancernej zgrupowano amerykańskie niszczyciele czołgów M10 (uzbrojone w doskonałą angielską armatę 17-funtową), a w 1. Pułku Artylerii Motorowej działa samobieżne Sexton. Dywizja gen. Maczka szlak bojowy rozpoczęty w Normandii zakończyła w maju 1945 roku w Niemczech – zajmując bazę Kriegsmarine w Wilhelmshaven. Do legendy przeszły zacięte walki, jakie dywizja stoczyła pod Falaise, a potem w Belgii i Holandii – m.in. u ujścia rzeki Skalda.

[srodtytul]TKS[/srodtytul]

Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie jest jedyną placówką muzealną w Polsce, w której można zobaczyć pancerny sprzęt, taki sam, na jakim żołnierze Stanisława Maczka walczyli przeciwko Niemcom w latach 1939 – 1945.

Należy do nich czołg rozpoznawczy TKS, popularna tankietka, który symbolizuje początek szlaku bojowego polskich pancerniaków. Pojazdy te oparto konstrukcyjnie na angielskim wozie Carden-Lloyd Mk VI, ale wprowadzono wiele oryginalnych modyfikacji i udoskonaleń. Przede wszystkim zastosowano całkowite opancerzenie (w angielskich wozach przedział bojowy był odkryty od góry), nowe zawieszenie oraz skrzynię biegów. Pierwsze polskie tankietki, oznaczone TK-3, rozpoczęły służbę w naszej armii w 1931 roku, natomiast w 1933 pojawiła się udoskonalona wersja – TKS.

Czołg otrzymał lepsze opancerzenie (płyty grubości do 10 mm, w TK3 do 8 mm), które zabezpieczało od zwykłych pocisków karabinowych na każdą odległość, a od pocisków przeciwpancernych na odległość powyżej 200 m. Zastosowano silnik Polski Fiat 122B w miejsce Forda, a także obrotowy peryskop konstrukcji inż. kpt. R. Gundlacha. Nowy pojazd miał też nieco inny, doskonalszy kształt przodu kadłuba oraz nowe jarzmo dla kaemu. Obie polskie tankietki uzbrojone były w jeden karabin maszynowy Hotchkiss wz. 25 kal. 7,92 mm, ale wyprodukowano też niewielką partię wozów, nieco ponad 20, z najcięższym karabinem maszynowym wz. 38FK kalibru 20 mm, krajowej konstrukcji.

Tankietki produkowane były w Państwowych Zakładach Inżynierii w Czechowicach. Główną zaletą tych czołgów były małe rozmiary oraz dobre właściwości manewrowe, dzięki którym wozy znakomicie nadawały się do celów rozpoznawczych, jednakże sukces w starciu z bronią pancerną przeciwnika możliwy był tylko w sprzyjających okolicznościach, takich jak np. zasadzki. Łącznie w kampanii wrześniowej użyto kilkaset tankietek.

TKS zasilił zbiory Muzeum Wojska Polskiego w 2003 roku. Pojazd zdobyty przez Niemców w 1939 roku wykorzystywany był przez nich na terenie okupowanej Norwegii. Po wojnie trafił do muzeum w szwedzkim Axwall, skąd ostatecznie przekazano go do Polski. Zabytek wymagał dość gruntownego remontu – zwłaszcza jednostki napędowej. Wiele brakujących elementów, w tym karabin maszynowy Hotchkiss, uzupełniono oryginalnymi częściami ze zbiorów MWP. Dopiero w 2008 roku odrestaurowany pojazd, napędzany własnym, oryginalnym silnikiem, zaprezentował się w pełnej krasie. Od tej pory stanowi jeden z najcenniejszych eksponatów.

[srodtytul]Sexton[/srodtytul]

Bojowy szlak naszych pancerniaków w Europie Zachodniej ilustruje natomiast kilka pojazdów. Jest wśród nich Sexton, którego opracowano w Kanadzie na podstawie amerykańskiego działa samobieżnego M7. Seryjną produkcję pojazdu uruchomiono w 1943 roku w zakładach Locomotive Works-Tank Arsenal z Montrealu. Załoga ważącego 26 ton działa składała się z sześciu ludzi, a zasadniczym uzbrojeniem była 25-funtowa (87,6 mm) armato-haubica. Gaźnikowy silnik Continental o mocy 484 KM pozwalał rozpędzić się maszynie do 38 km/h.

W 1. Pułku Artylerii Motorowej znajdowały się 24 sextony, z których w toku walk utracono 12. Działo samobieżne ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego prezentowane jest właśnie w barwach 1. Pułku Artylerii. Pojazd zakupiony został przez Centralny Zarząd Inżynierii Ministerstwa Handlu Zagranicznego w brytyjskiej firmie Bonaventure International i w 1985 roku przekazany do muzeum.

Z tego samego źródła pochodzą także dwa inne wozy bojowe – samochód rozpoznawczy (scout-car) Humber oraz czołg Grizzly.

[srodtytul]Humber i Grizzly[/srodtytul]

Humbera, którego oparto na doskonałym, sprawdzonym Dingo, opracowano w 1942 roku w grupie Rootes (zakłady Sunbeam, Talbot, Humber, Hilman, Singer & Commer), a seryjna produkcja ruszyła rok później. Istniały dwie wersje pojazdu (Mk I i II), które różniły się niektórymi podzespołami. Uzbrojenie pojazdu stanowił karabin maszynowy Bren kal. 7,7 mm, który zamontowany był na górze kadłuba, a odpalano go zdalnie z wnętrza wozu. 3,5-tonowy, dwuosobowy humber osiągał maksymalną prędkość prawie 100 km/h, przy czym zasięg wynosił 320 km. Maksymalna grubość pancerza sięgała 14 mm. Pojazdy produkowane były do 1945 roku, łącznie zbudowano około 4300 sztuk. Humber z muzeum prezentowany jest w barwach szwadronu dowodzenia 2. Pułku Pancernego 1. Dywizji Pancernej.

Natomiast czołg Grizzly stanowi kanadyjską wersję amerykańskiego Shermana M4A1. Produkowano go dość krótko, bo tylko w 1943 roku, a z taśm montażowych zeszło zaledwie 188 wozów, co sprawia, iż czołg ze zbiorów muzeum jest niezwykle cennym zabytkiem. Uzbrojony jest w oryginalną 75-mm armatę, napęd stanowi silnik Continental o mocy 400 KM; prędkość maksymalna 30-tonowego pojazdu wynosi 39km/h. Chociaż czołgi Grizzly nigdy nie były użytkowane przez Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie (prawdopodobnie w ogóle nie trafiły do Europy), to podobieństwo do masowo wykorzystywanego na froncie amerykańskiego pierwowzoru sprawia (różnice są kosmetyczne), iż pojazd eksponowany jest w oznakowaniu 1. Pułku Pancernego z 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka.

[srodtytul]Kurtka Stanisława Maczka[/srodtytul]

Wszystkie opisane pojazdy mają sprawne, oryginalne silniki i niezwykle efektownie prezentują się na rozmaitych pokazach dynamicznych, zwłaszcza kiedy załogi ubrane są w repliki historycznego umundurowania.

Wojenne losy opisanych pojazdów są nieznane i nie można łączyć ich z jakąkolwiek jednostką. Jest natomiast w zbiorach muzeum pamiątka bezpośrednio łączona z osobą najsłynniejszego polskiego pancerniaka II wojny światowej – Stanisława Maczka. To przepisowa, przedwrześniowa skórzana kurtka wojsk pancernych, którą dowódca 10. Brygady Kawalerii nosił we wrześniu 1939 roku. Miał ją na sobie także podczas bojów we Francji w 1940 roku oraz kiedy prowadził swą 1. Dywizję Pancerną przez kraje Europy Zachodniej do Niemiec. Kurtkę przekazał do zbiorów w 1999 roku syn generała Andrzej Maczek.

Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać