[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/galeria/459542,1,466823.html]Zobacz zdjęcia wraku samolotu[/link][/b][/wyimek]
– Rozkład radiolatarni naprowadzających przed pasem startowym w Smoleńsku jest niestandardowy. Jeśli pilot o tym nie wiedział, mogło to być przyczyną katastrofy – mówi „Rz” były pilot wojskowy ze Smoleńska. Twierdzi, że system radiolatarni NDB jest jedynym systemem naprowadzającym na lotnisku Siewiernyj.
Inni byli piloci, z którymi rozmawiała „Rz”, potwierdzają informację o nietypowym układzie radiolatarni na tym lotnisku.
[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/galeria/459542,10,466823.html]Zobacz dokument smoleńskiej elektrowni[/link][/b][/wyimek]
W standardzie bliższa radiolatarnia znajduje się 1 km od początku pasa startowego, dalsza – 4 km. Z tej strony, z której nadlatywał prezydencki tupolew, druga jest jednak umieszczona w odległości 6 km. – Jeśli pilot orientowałby się na standardową odległość i wybrał standardową trajektorię podejścia do lądowania, okazałaby się ona zbyt krótka i stroma. W efekcie mniej więcej w odległości 1,5 – 2 km znalazłby się na wysokości kilku metrów nad ziemią – tłumaczy nasz rozmówca.