– Przyszło pięciu panów, wzięło krzyż pod pachy i wyniosło. Byliśmy całkowicie zaskoczeni. Nie protestowaliśmy, bo co mieliśmy robić, rzucać kamieniami? – relacjonuje „Rz” to, co wczoraj o 8 rano działo się przed Pałacem Prezydenckim, Dariusz Wernicki ze Społecznej Inicjatywy Obrońców Krzyża.
Gdy krzyż smoleński został niespodziewanie przeniesiony do pałacowej kaplicy, na Krakowskim Przedmieściu pojawiło się więcej jego obrońców. Grupa urosła do ok. 50 osób.
Na chodniku ułożyli krzyż z kwiatów, modlili się i śpiewali religijne pieśni. Deklarowali, że nie obawiają się interwencji, którą groziła im straż miejska.
– Walczyłam w powstaniu warszawskim na tej ulicy. Mam prawo tu przychodzić i się modlić – mówiła „Rz” pani Anna. – Chcę wiedzieć, kto ukradł nam krzyż!
Obrońcy od początku zapowiadali, że na przeniesienie krzyża zgodzą się, dopiero gdy władze zadeklarują upamiętnienie pomnikiem ofiar tragedii pod Smoleńskiem.