Przeciwnicy uczczenia Lecha Kaczyńskiego argumentują, że był zbyt kontrowersyjną postacią, by stawiać mu pomnik.
– Było takie tragiczne wydarzenie, jak zamach na prezydenta Kennedy'ego. Nie ma pomnika J. F. Kennedy'ego w Waszyngtonie, a jest to jednocześnie prezydent, który był uznawany za wielkiego polityka za życia – mówił w TVN 24 Aleksander Smolar. Dodał, że w przypadku Kaczyńskiego byłby to pomnik podziału, a nie integracji.
– Lech Kaczyński nie zasługuje na pomnik. To była zła prezydentura, tak też oceniali ją w większości Polacy przed 10 kwietnia. Prezydent Kaczyński nie był skłonny do współpracy z rządem – stwierdził w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna. O tym, że Kaczyński "nie zasługuje" na pomnik, mówił też Lech Wałęsa.
Jednak przynajmniej jeden pomnik już stanął. W Skórczu na Pomorzu, gdzie niecały rok przed śmiercią Lech Kaczyński uczestniczył w obchodach 75. rocznicy nadania miasteczku praw miejskich. I wiele wskazuje na to, że będą kolejne pomniki.
Ten prezydent zasłużył na więcej
Wbrew temu, co mówi Smolar, w wielu krajach demokratycznych powszechną praktyką jest honorowanie pomnikami byłych prezydentów. Także tych, którzy za życia budzili największe kontrowersje. Najlepszym przykładem jest John F. Kennedy. Rok po jego śmierci flota amerykańska zwodowała lotniskowiec "Kennedy", w następnym stanął pomnik w Nowym Jorku. W Dallas, mieście, gdzie prezydenta zamordowano, wzniesiono okazały żelbetowy monument. Wysoki na 9 metrów, ale i tak wielu Amerykanów uważa, że Kennedy zasłużył na więcej.