Narzekał na zamykanie w ośrodku treningowym kilka dni przed meczem. Kazali mu wyłączać telefon.
Z zamykaniem w ośrodku nic się nie zmieniło. Dwa, trzy dni przed meczem drużyna jest skoszarowana. Jak z telefonami – nie wiem. Ale kiedy zobaczyłem bazę treningową – z pięcioma boiskami, sauną, basenami, salami wideo i playstation – doszedłem do wniosku, że nie będę się nudzić.
Trabzonspor kupił pana, by awansować do Ligi Mistrzów. Drużyna nie będzie rozstawiona ani w trzeciej, ani w czwartej rundzie, więc jednak może to być niewykonalne.
O Lidze Mistrzów nikt tutaj nie mówi. Trzecia runda może być do przejścia, ale w kolejnej trafimy na Bayern, Lyon czy Arsenal, więc wiadomo, że wszystko może się wydarzyć. W klubie liczą raczej na dobrą postawę w Lidze Europejskiej.
Rok przed Euro podjął pan odważną decyzję. Jeśli w Trabzonie będzie pan rezerwowym, zapewne taka sama rola przypadnie panu w reprezentacji Polski...
Decyzja o wyjeździe była najtrudniejszą w moim życiu, myślałem o tym dwie nieprzespane noce. Wątpliwość, czy uda mi się wywalczyć miejsce w podstawowym składzie, była największym minusem. Rozmawiałem o tym z Franciszkiem Smudą. Powiedział, że gdziekolwiek bym poszedł, mam się rozpychać łokciami. Ale gdybym został w Polonii i nie wykorzystał kilku okazji do strzelenia gola, może też usiadłbym na ławce?
Prezes Józef Wojciechowski zamroził część pieniędzy piłkarzom Polonii do czasu wywalczenia mistrzostwa lub wicemistrzostwa Polski. Ci, którzy się nie zgodzili, nie będą trenować z pierwszą drużyną. Pan się zgodził?
Tak.
Dobre przetarcie przed Turcją. Tam właściciele klubów też lubią decydować o wszystkim.
Zobaczymy, jak to będzie. O Wojciechowskim nie dam złego słowa powiedzieć. Decyzję o moim transferze podejmował, kierując się tylko moim dobrem. Zadzwonił, powiedział, że jeśli chcę, to mnie sprzeda, chociaż nie musi. Jestem mu bardzo wdzięczny, mam nadzieję, że w tym sezonie spełni się jego marzenie i Polonia zostanie mistrzem Polski.
Sprowadził pan już do Trabzonu rodzinę?
Żona została w Polsce. Początki w nowym klubie bywają trudne, trenujemy dwa razy dziennie, za kilka dni lecimy na trzy tygodnie zgrupowania w Holandii.
Spodziewacie się dziecka. Urodzi się w Turcji?
Ciężki temat. Jedni mówią, że są tu straszne warunki, inni mają pozytywne opinie. Muszę sprawdzić.