Rzeczpospolita: Posłowie przyjęli rządowy projekt „ustawy o leczeniu niepłodności", która legalizuje procedurę in vitro. Co pan myśli o nazwie tej ustawy?
Prof. Michał Wojciechowski: Taki sposób nazywania rzeczy najlepiej opisuje George Orwell w swej słynnej powieści „Rok 1984", gdzie ministerstwo wojny nazywa się ministerstwem pokoju. Tu zamiast o leczeniu niepłodności powinno się mówić o wytwarzaniu istot ludzkich w próbówce. Z leczeniem to nie ma nic wspólnego. To można nazwać techniką rozmnażania się, ale na pewno nie leczenia.
To dlaczego tak to się jednak nazywa?
Ponieważ ładniej to brzmi. Orwell był prorokiem. Dziś ustawy utrudniające życie przedsiębiorcom w nazwie mówią o różnych ułatwieniach, a ideologię gender i zaburzenia tożsamości płciowej popularyzuje się ustawą mówiącą o zwalczaniu przemocy. Nazwy ustaw są fałszywymi szyldami, które mają ukryć ideologiczne pobudki stojące za różnymi decyzjami politycznymi.
Po co ukrywa się takie pobudki?