Przed Platformą Obywatelską krótka, ale bardzo intensywna wewnętrzna kampania wyborcza, która dotyczy władz partii na wszystkich szczeblach, poza przewodniczącym. Ta kampania odbędzie się w całości na całkowicie nowych zasadach. Po raz pierwszy władze na wszystkich poziomach zostaną wybrane w bezpośrednich wyborach. Kluczowe dla układu sił wybory na liderów regionalnych – nazywanych w czasach Donalda Tuska baronami – odbędą się 2 lub 3 grudnia. Równolegle przeprowadzone zostaną też wybory do władz powiatów. Wcześniej, do 26 listopada, zostaną wybrane nowe władze kół.
Jak się dowiaduje „Rzeczpospolita”, dokładny harmonogram wyborczy – w tym terminy zgłaszania kandydatów – ustali na czwartkowym posiedzeniu zarząd PO. Prawdopodobnie kandydaci na „baronów” będą mogli się zgłaszać do 18 listopada. Wybory w partii Grzegorza Schetyny będą przypominały „zwykłe”, bo działacze PO będą głosować w lokalach wyborczych, w biurach partii. Uprawnieni są wszyscy, którzy mają opłacone składki. Aby zwiększyć frekwencję, będzie można je opłacać również w dniu głosowania.
W niektórych dużych regionach (Małopolska, Pomorze) uprawnionych do głosowania może być znacznie ponad tysiąc osób. Gdy PO wybierała przewodniczącego na przełomie 2016 i 2017 roku, głosować mogło 17 tysięcy osób, frekwencja wynosiła 52 proc. Teraz może być podobna. W 2013 roku wewnętrzna kampania regionalna była kosztowna dla partii, obnażyła lokalne konflikty i nieetyczne metody walki. Teraz PO na takie straty nie może sobie pozwolić. Stąd nacisk na głosowanie bezpośrednie, które ma sprawić, że w mediach nie zaistnieją tak dramatyczne obrazki, jak te ze zjazdu delegatów w Karpaczu w październiku 2013 roku. Wtedy obecny przewodniczący PO w dramatycznych okolicznościach przegrał walkę o władzę na Dolnym Śląsku ze znajdującym się teraz poza partią Jackiem Protasiewiczem.
Przetasowania w regionach
PO podzielona jest na 16 regionów odpowiadających województwom. Tylko w niektórych z nich może dojść do zmiany władzy czy chociaż do realnej kampanii. W kilku – np. na Śląsku – liderami regionów są politycy tylko pełniących obowiązki. Na Śląsku od dwóch lat (po śmierci Tomasza Tomczykiewicza) p.o. jest obecny marszałek województwa Wojciech Saługa.
Jak wynika z naszych informacji, jego kontrkandydatem może być wiceprzewodniczący PO Borys Budka. – Budkę namawiają na start parlamentarzyści, którzy uważają, że lokalna Platforma wymaga zmian. Saługa nie chce z nim konkurencji, chociaż w jednej z lokalnych rozgłośni już zapowiedział gotowość do startu – mówi nam polityk PO znający sytuację. Budka oficjalnie nie zadeklarował jeszcze swoich intencji. W woj. świętokrzyskim p.o. szefa regionu jest Paweł Zalewski. Ale atmosfera w regionie jest napięta. Na początku października liderzy sześciu powiatowych struktur wystosowali list do zarządu, w którym wyrazili dezaprobatę dla metod Zalewskiego. – Zalewski nie może być pewny sukcesu – mówi nam polityk PO.