Zmiany polityczne następują bardzo szybko. W weekend z nowym wiceprezydentem Omarem Sulejmanem spotkała się część liderów opozycji. Wciąż nie doszło jednak do zmiany, której od kilkunastu dni domagają się tysiące protestujących na placu Tahrir w centrum Kairu – prezydent Hosni Mubarak nie ustąpił ze stanowiska.
W negocjacjach z Sulejmanem wzięli udział przedstawiciele największego ugrupowania opozycyjnego – Braci Muzułmanów, które nadal jest nielegalne. Bracia po spotkaniu byli nastawieni sceptyczne. W nocy z soboty na niedzielę, gdy nie było jeszcze pewne, czy dojdzie do tego spotkania, jeden z przywódców Braci Esam al Arian powiedział „Rz”, że Mubarak powinien ustąpić „dziś albo jutro”: – To nie jest moja opinia, tego się domaga naród.
Tego samego dnia do dymisji podało się biuro polityczne rządzącej od ponad 32 lat Partii Narodowo-Demokratycznej, w tym syn prezydenta Gamal Mubarak, który był przewodniczącym komitetu politycznego. Szefem partii jest jednak nadal Hosni Mubarak, choć przez kilka godzin powtarzano informację, że i on ustąpił.
Nowym szefem Partii Narodowo-Demokratycznej został Hosam Badrawi, już przed rewolucją uchodzący za liberała i zwolennika demokratyzacji. W przeciwieństwie do większości czołowych polityków tej partii nie wywodzi się z armii czy służb specjalnych, lecz jest profesorem medycyny. „To są przemeblowania w gabinetach władzy, a nie zmiany systemowe” – cytował krytyczne wypowiedzi opozycji niezależny dziennik „Almasry al Jum”.
[srodtytul]Ucieczki nie będzie[/srodtytul]